czwartek, 4 października 2018

11. Gdy robisz tą swoją surową minę to miękną mi kolana.

- Aua! - wrzasnęłam obijając sobie kości bioder o pseudo umięśnione ramię Emilio. - Nie jestem workiem kartofli imbecylu! Mógłbyś trochę uważać! Po za tym, gdzie mnie niesiesz?!
- Przestań wrzeszczeć smarku! - klepnął mnie w tyłek, na co nie będąc dłużną, zdzieliłam go pięścią w plecy. - Sąsiedzi pomyślą, że niosę ofiarę egzorcyzmu!
- To nie są moi sąsiedzi!
- Jak tak dalej pójdzie to na pewno!
- Uspokójcie się. - syknęła Leire. Próbowałam ocenić jej lokalizację, jednak wisząc głową w dół i to z opaską na oczach, nie było to wcale łatwym zadaniem.
Moje kochane rodzeństwo oznajmiło, że z okazji najpopularniejszego dnia w roku, oczywiście mam na myśli swoje urodziny, mają dla mnie niespodziankę. Zawiązali mi oczy opaską, a Emilio nosił mnie na ramieniu niczym worek kartofli. Z domu do samochodu, z samochodu do ... właściwie nie wiedziałam gdzie. To chyba było na piętrze, bo szliśmy jakby po schodach.
- Nareszcie. - wysapał, stawiając mnie na równe nogi. W głowie mi się zakręciło, ale na całe szczęście Leire chwyciła mnie pod ramię. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, a po chwili zostałam zaciągnięta w głąb jakiegoś pomieszczenia.
- Gotowa? - spytała siostra. Wzruszyłam ramionami, mając nadzieję że nie zamierzają mnie zamordować w dniu urodzin. Poczułam jak Leire staje za mną i ostrożnie odwiązuje tą nieszczęsną opaskę. Zamrugałam powiekami, chcąc przyzwyczaić oczy do światła.
- Niespodzianka! - krzyknęli wszyscy zgromadzeni w ... salonie? Rozejrzałam się zdezorientowana po znajomym pomieszczeniu, a następnie skupiłam wzrok na rodzicach i rodzeństwie.
- Leire, może Ty jej powiedz. - mama zwróciła się z uśmiechem do mojej siostry. - W końcu to był Twój pomysł i wszystko zorganizowałaś.
- Dobrze. - odwzajemniła gest, po czym spojrzała na mnie. - Kiedy Saul zaproponował mi, abym z nim zamieszkała, pomyślałam że ucieszyłabyś się z odziedziczenia po mnie tego mieszkania. - dopiero po jej słowach dotarło do mnie, gdzie się znajduję. Przecież to kamienica w której mieszkała Leire przed przeprowadzką! Tyle że wystrój mieszkania był odmienny. Jakby odnowiony! - Podzieliłam się z rodzicami tą informacją i pomimo to, że trudno będzie im się pogodzić z Twoją przeprowadzką, stwierdzili że to idealny prezent urodzinowy.
- Mieszkanie? - wydukałam zaskoczona.
- Tak. - objęła mnie mocno. - Razem z mamą i Raquel, urządziłyśmy tu wszystko od nowa. Oczywiście, jeśli coś nie przypadnie Ci do gustu, zawsze będziesz mogła to zmienić.
- Jest idealnie. - szepnęłam rozglądając się wokół.
- W takim razie wyciągam tego szampana! - krzyknął Emilio biegnąc do kuchni. Ja sama zostałam wyściskana przez rodziców i siostry, składających mi życzenia urodzinowe. Widziałam po tacie lekkie przygnębienie związane z moją rychłą przeprowadzką, jednak nadszedł dzień abym w końcu się usamodzielniła. Zresztą, do La Finca wcale nie było daleko.
- To jeszcze nie koniec niespodzianek! - oznajmiła Raquel, wymachując kieliszkiem wypełnionym szampanem. - Zarezerwowaliśmy z Emilio klub na niedzielę, specjalnie na Twoje przyjęcie urodzinowe. Musisz do dzisiejszego wieczora zrobić listę gości, którzy zostaną zaproszeni.
- Ale ... jak to? - wydukałam. Te wszystkie rewelacje kompletnie nie mieściły mi się w głowie. - Przyjęcie urodzinowe? W klubie?
- No przecież nie tutaj, ani w naszym domu!
- Zdajesz sobie sprawę, że w ostatnim czasie stałaś się nadopiekuńcza wobec nas? - zapytała rozbawiona Leire, ukradkiem odkładając pełen kieliszek na półkę.
- To chyba dobrze, prawda? - prychnęła. - Po prostu zauważyłam, że was nie można spuścić z oczu. Od razu pakujecie się w tarapaty! - w sumie nie wiedziałam do czego ona pije, ale sam fakt, że zaczęła częściej bywać w domu, sprawiał radość każdemu z nas. Szczególnie rodzicom, którzy przestali czytać o jej życiu prywatnym w brukowcach!
- I właśnie dlatego powinnaś zaprosić tego uroczego niebieskookiego mężczyznę na obiad. - wtrąciła niewinnie mama, na co Raquel zazgrzytała zębami. - Dzięki niemu odzyskałam córkę. Oh, Emilio. - chwyciła ojca za rękę. - Jak na razie udali nam się zięciowie, prawda?
- Mamo! - Raquel z impetem odłożyła kieliszek.
- Dzwońcie po pogotowie. Ona się zarumieniła! - zawołał nasz brat. Sekundę później z piskiem uciekał do łazienki przed rozwścieczoną blondynką.
- A Ty, Nati? - niespodziewanie pytanie ojca, oderwało mnie od spoglądania na walącą pięścią w drzwi Raquel. Jak tak dalej pójdzie, zdemolują mi mieszkanie zanim się wprowadzę. - Zaprosisz na swoje przyjęcie jakiegoś chłopca?
- Kilku zapewne tak. - zaśmiałam się. - Będziesz ich krył przed Julenem?

*

Przyjęcie w klubie nie było jedynym prezentem od Raquel. Niedzielnego poranka, do drzwi mojego mieszkania, zapukał kurier z przesyłką. Okazała się nią być granatowa sukienka z najnowszej kolekcji Rosa Clara oraz piękne czerwone szpilki od Louboutin'a. Z wrażenia usiadłam na łóżku, dotykając opuszkami palców tego wszystkiego.
Raquel była mistrzynią jeśli chodzi o zakupy. Zawsze idealnie trafiała w nasze gusta. Jednak dzisiaj przeszła samą siebie! Poczułam się lekko zakłopotana tym wszystkim. Mieszkanie, przyjęcie urodzinowe w klubie, teraz markowe ciuchy ... jakim cudem miałam się im odwdzięczyć za to wszystko?
- Jesteś najmłodsza, to Cię rozpieszczają! - zawołała wieczorem Maite. Jak zwykle, szykowałyśmy się razem do wyjścia. Na całe szczęście udało jej się wyrwać na weekend z Włoch, bo bez niej to nie byłoby to samo! - Ciesz się, że masz dwie starsze siostry, które rozumieją Twoje potrzeby. Ja, mając Nacho i Alexa, mogę liczyć jedynie na odzież sportową. - zachichotała.
- Nie chcę być rozpieszczana w ten sposób. - mruknęłam pod nosem, wychodząc z łazienki. Maite, siedząca na moim łóżku, podniosła swój wzrok. Okręciłam się wokół własnej osi. - Nie masz wrażenia, że ta sukienka jest za krótka?
- Oszalałaś? - prychnęła. - Jest idealna!
- Ale ... do połowy ud i ...
- Uwierz mi, Raquel doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że masz zgrabne i długie nogi. Jestem pewna, że brała to pod uwagę, gdy wybierała tą sukienkę dla Ciebie. - zmierzyła moją sylwetkę pełnym aprobaty spojrzeniem. - Ciekawe czy wzięła pod uwagę układ nerwowy Odriozoli. - mruknęła pod nosem.
- A co on ma do tego? - spytałam, zakładając ręce na piersi. Przyjaciółka jedynie zachichotała pod nosem, chwytając za swoją torebkę. - Wątpię, aby dostrzegł jakąkolwiek różnicę.
- Błagam Cię, Nati! To facet! Idealny, z manierami, ale nadal facet! Jeśli to ... - wskazała na mnie palcem. - ... go nie ruszy do działania, to oficjalnie ogłaszam że jest gejem!
- Traktuje mnie jak przyjaciółkę. - zauważyłam.
- Ty w ogóle zauważyłaś jak on na Ciebie patrzy? - uniosła brwi ku górze. Zmarszczyłam czoło, nie bardzo rozumiejąc, o czym mówi. - Przyjaźń damsko męska to jest to, co łączy Ciebie i Asensio! Albo Leire i moich braci! Twoja relacja z Odriozolą jest inna. Zresztą, Ty już go kochasz!
- Skąd ta pewność, że on czuje to samo? - mruknęłam.
- Jedynym sensownym wytłumaczeniem dla mnie będzie jego homoseksualizm, w co oczywiście powątpiewam.

Zszokowana stałam na środku klubu, rozglądając się wokół. Raquel i Emilio powariowali! Na cholerę dla trzydziestu ludzi tak wielkie pomieszczenie? Prywatność też miała swoje granice!
- Marudzisz. - zauważyła rozbawiona Raquel, gdy podzieliłam się z nią swoimi spostrzeżeniami. - Po za tym, wyglądasz bosko! Wiedziałam, że ta sukienka jest wręcz stworzona dla Ciebie! - trzymając dłonie na moich ramionach, zeskanowała moją sylwetkę. - Po za tym, pamiętaj że zaprosiłaś kilku zawodników Królewskich na to przyjęcie, jak i naszego rodzynka z Atletico. Sądzę, że woleliby się bawić razem z Tobą, niż pozować godzinami do zdjęć. Nasze rodzinne wakacje niczego Cię nie nauczyły?
- Masz rację. - szepnęłam. - Ale ... to za dużo.
- Zasłużyłaś na to, po kilku miesiącach morderczych treningów. - poprawiła mi z czułością włosy. W ostatnim czasie kompletnie jej nie poznawałam.
- Raquel? Mogę zadać Ci pytanie? - spojrzałam niepewnie w jej oczy. - Dlaczego tak się wzbraniasz przed powiedzeniem wszystkim, że jesteś zakochana w Fernando?
- Ugh, to jest bardziej skomplikowane niż myślisz. - pierwszy raz w życiu miałam okazję zobaczyć speszoną Raquel, która uciekała przede mną wzrokiem.
- Bo do tej pory byłaś fanatyczną feministką? - uniosłam rozbawiona brew. - Cóż, dla tych niebieskich oczu też bym zmieniła swoje poglądy. - zachichotałam, przez co zdzieliła mnie oburzona przez ramię. - Ej! Mam urodziny!
- Nie masz swojego obiektu westchnień? - mruknęła.
- Oh, czyli on jest Twoim? Ręce mam przy sobie! - uniosłam je w obronnym geście. - O wilku mowa! - pomachała w stronę niebieskookiego szatyna, który wszedł do klubu z bukietem kwiatów w dłoniach. Z uśmiechem się do nas zbliżył.
- Wszystkiego Najlepszego, Nati! - podał mi uroczą wiązankę i ucałował w policzki. - Dziękuję za zaproszenie.
- Wprost nie mogłoby Cię zabraknąć. - wyszczerzyłam się. - I dziękuję! Są przepiękne. - z czułością pogładziłam kolorowe kwiaty. Odprowadzona morderczym spojrzeniem Raquel, zaniosłam je na zaplecze w poszukiwaniu wazonu z wodą.
Gdy wróciłam, wpadłam wprost w ramiona Nacho i Marii. Dowiedziałam się od nich o rozgoryczeniu Nachito, który przypadkiem, zresztą jak zawsze, usłyszał o moim przyjęciu urodzinowym. Musiałam koniecznie zrobić mini urodziny dla niego jako gościa głównego.
- Wow, to na prawdę moja młodsza siostra? - z szerokim uśmiechem odwróciłam się do Leire. Widząc jednak jej blady uśmiech, zaniepokoiłam się nie na żarty. - Błagam, chociaż Ty nie panikuj! - jęknęła. Stojący obok Saul jedynie wywrócił oczami.
- Coś się stało? Źle się czujesz? - puściłam mimo uszu jej słowa.
- Nic mi się nie dzieje ...
- Oprócz zasłabnięcia, chciałaś dodać. - westchnął Niguez, obejmując ją ramieniem. Spojrzałam na niego zdezorientowana, oczekując wyjaśnień. - Ten uparciuch twierdzi, że zakręciło się jej w głowie. Ale gdybym jej nie złapał, upadłaby na podłogę.
- Leire! - oburzyłam się. - Miałaś na siebie uważać, bo ... ojej! - pisnęłam, zakrywając usta dłonią. - Czy to oznacza, że ...
- Że jutro rano idziemy do lekarza. - dokończył za mnie Saul, spoglądając stanowczo na moją siostrę. Oprócz zaniepokojenia, dostrzegłam w jego oczach błysk nadziei. - Dlatego przyszliśmy Ci złożyć życzenia, ale nie możemy zostać.
- To oczywiste. - uśmiechnęłam się. - Leire, powinnaś się położyć. - dodałam, po czym przytuliłam ją ostrożnie. - I słuchaj Saula. On zaopiekuje się Tobą najlepiej!
- Nie wierzę. Jednak istnieje choć jedna Butragueño, która nie jest uparta! - zaśmiał się Niguez, po czym objął mnie mocno, składając życzenia.
Po pożegnaniu się z przyszłym małżeństwem, udałam się witać kolejnych gości. Z pomocą Maite i Asensio, który wpadł jak burza okręcając mnie wokół własnej osi, zaniosłam prezenty na zaplecze. Sama przed sobą musiałam przyznać, że wśród znajomych twarzy, szukałam charakterystycznego nieładu na głowie. Alvaro jeszcze nie dotarł, przez co zaczęłam się lekko niecierpliwić.
- Nie pamiętam, abym kiedykolwiek miał skwaszoną minę na swoich urodzinach. - podszedł do mnie Emilio, podając szklankę z drinkiem. - Rozluźnij pointy maleńka i zacznij się bawić, bo to Twoje święto!
- Mam na nogach szpilki, a nie ... - przerwałam, spoglądając na niego zszokowana. - Skąd wiesz, że buty baleriny nazywają się pointy?
- Aż takim ignorantem nie jestem. - wywrócił oczami. - Ta sukienka jest stanowczo za krótka. - zmarszczył czoło.
- Powiedz to Raquel. - wzruszyłam niewinnie ramionami. - Po za tym, od kiedy widzisz w tym problem? Twoim koleżankom ledwo materiał pośladki zakrywa.
- Ale to wciąż moje koleżanki. - zakreślił w powietrzu charakterystyczny znak cytatu. - A nie młodsze siostry z którymi mam zamiar zatańczyć, ale obawiam się że przy każdym gwałtowniejszym ruchu, męskie towarzystwo zauważy jej tyłeczek.
- Ugh, wystarczyło powiedzieć, kochana Nati, uczynisz mi ten zaszczyt i ze mną zatańczysz? - odłożyłam rozbawiona pustą szklankę, po czym wyciągnęłam ku niemu swoje ręce. - A wtedy ja odpowiedziałabym, że z przyjemnością!
Po wygłupach z Emilio, miałam przyjemność zatańczyć z Nacho oraz Fernando. I właśnie gdy ten drugi dziękował mi za towarzystwo na parkiecie, znad jego ramienia dostrzegłam znajomą sylwetkę, która pojawiła się na sali. Przeprosiłam go pospieszne, po czym szybkim krokiem, wręcz biegiem, udałam się do Odriozoli.
- No gdzie Ty tyle byłeś! - rzuciłam, gdy mnie zauważył. Zmierzył mnie zaskoczonym spojrzeniem, jednak nie długo, ponieważ zarzuciłam swoje ręce na jego szyję, przytulając się do niego z radością. - Myślałam, że nie przyjdziesz!
- Jak mógłbym. - zaśmiał się, gładząc moje plecy. Poczułam przyjemny dreszcz, który przepłynął po moim kręgosłupie. Odsunęłam się od niego ostrożnie, spoglądając w oczy. - Musiałem dopełnić formalności z moim agentem i nasze spotkanie lekko się przeciągnęło.
- Czyli będziesz twarzą marki odzieżowej? - uśmiechnęłam się szeroko.
- O ile się nadaję na modela. - odwzajemnił gest.
- Żartujesz? - prychnęłam. - Ten artystyczny nieład na głowie jest wręcz do tego stworzony! A jak zrobisz tą swoją surową minę to ... - przerwałam zagryzając dolną wargę. Zdecydowanie się zapędziłam. - Umm ... chodź do stolika. Ja tylko powiem coś Raquel i do was dołączę. - odwróciłam się na pięcie, uciekając w stronę mojej siostry. - Gdy zrobisz tą swoją surową minę to miękną mi kolana. - mruknęłam pod nosem, chwytając za jej drinka.
- Że co? - wydukała, patrząc na mnie dziwnie.
- To jest bardziej skomplikowane niż myślisz. - opróżniłam duszkiem zawartość szklanki, wcześniej cytując jej słowa sprzed godziny.
- Obydwie jesteśmy tchórzami. - mruknęła, prosząc barmana o kolejnego drinka.
- Ty przynajmniej masz pewność, że Fernando odwzajemnia Twoje uczucia. Ja się boję, że znowu zrobię z siebie kretynkę i coś sobie wmówiłam. - mruknęłam. - Do tej pory byłam naiwną idiotką, niby co miałoby się nagle zmienić?
- Hmm może to, że nareszcie zakochałaś się naprawdę? - uniosła brew ku górze. - Już nie jesteś podlotkiem robiącym wokół siebie zamieszanie, aby zwrócić na siebie uwagę. Zaprzyjaźniliście się. Pokazałaś mu, jaka jesteś na prawdę. A on nie uciekł. - zachichotała, na co wywróciłam zirytowana oczami. - To zadziałało też w drugą stronę. Poznałaś go, zaakceptowałaś. Zakochałaś się w tym, jakim jest człowiekiem, a nie w jego przystojnej twarzy.
- Więc co ja mam zrobić?
- Po prostu poczekaj. To powinno wyjść naturalnie. - pogładziła mnie po policzku. - Nie masz się do czego spieszyć, Nati. Ale jakby co, pamiętaj o zabezpieczeniu się. - puściła mi oczko.
- Ugh, jestem baleriną. W Rosji musiałyśmy zażywać tabletki i w sumie nie przerwałam tego do dzisiaj. - wyjaśniłam. Sekundę później dotarło do mnie to, co powiedziałam. Moje policzki zalał rumieniec, a Raquel parsknęła śmiechem na pół sali.
Zażenowana wróciłam do stolika moich przyjaciół, zajmując miejsce obok Alvaro. Spojrzał na mnie z uśmiechem, po czym wrócił do dyskusji z Ceballosem. Maite oderwała się od ożywionej dyskusji z Asensio na temat jakiejś hiszpańskiej aktorki, patrząc na mnie podejrzliwie. Wzruszyłam ramionami, popijając mojego drinka.
- Wcale nie jestem zaskoczona tym, że jesteś modelką. - rzuciłam do Marii, dziewczyny Daniego, która podczas naszej dyskusji, pokazała mi kilka zdjęć z ostatniej sesji. - Powiem więcej, jesteś do tego stworzona.
- Jednak jest to tylko moje hobby. Coś, o czym marzy każda dziewczyna. - zaśmiała się, chowając Iphona do torebki. - Jednak większą frajdę sprawiają mi maluchy w przedszkolu, którymi mogę się opiekować oraz czegoś je nauczyć.
- Jesteś przedszkolanką? - wydukałam zaskoczona.
- A nie wyglądam? - zaśmiała się pod nosem. - Oficjalnie jeszcze nie, zostały mi dwa lata studiów. Jednak uczęszczam od roku na praktyki.
- O mój Boże! Dwudziestu małych Fernandezów na jednej sali. - uchyliłam zszokowana usta, rozbawiając tym dziewczynę. - Podziwiam Cię za cierpliwość!
- A Ty nie myślałaś o sesji zdjęciowej? - zagadnęła. Zatrzymałam szklankę z drinkiem przed ustami, unosząc zaskoczona brwi. - Oczywiście dla zabawy! Prawda Alvaro? - nachyliła się do Odriozoli, który przysłuchiwał się naszej rozmowie. - Te jej idealne nogi i wysportowana sylwetka! Porozmawiam z moim fotografem!
- To ma być sesja moich nóg? - zachichotałam.
- Można je idealne wyeksponować, już Gustavo będzie wiedział co zrobić. - puściła mi oczka. Alvaro poruszał się niespokojnie, wywołując moje rozbawienie.
- Przemyślę to. - zagryzłam wargę.
Impreza rozkręciła się na dobre. Praktycznie nie schodziłam z parkietu, ponieważ każdy chciał zatańczyć z solenizantką. Udało mi się nawet wyrwać Odriozolę, który nadal twierdził, że do dobrego tancerza jeszcze sporo mu brakuje.
Humor mi dopisywał, ponieważ każdy bawił się dobrze. Do tego procenty nieco mnie rozluźniły, przez co przestałam się zadręczać idiotycznymi myślami. Raquel miała rację! To wszystko powinno wyjść naturalnie. Więc jeśli Alvaro coś do mnie czuje, to prędzej czy później się o tym dowiem.
Rozchichotane, rozstałyśmy się z Maite pod klubem. Nacho z Marią zabrali moją przyjaciółkę ze sobą, bo w innym przypadku mogłaby się zgubić. A to wszystko przez Asensio, który za punkt honoru obrał sobie dolewanie jej alkoholu!
- Madame? - odwróciłam się do uśmiechniętego Alvaro, który przytrzymywał drzwi od taksówki. Wsiadłam z nie małym trudem do środka. Zdecydowanie wypiłam o jednego drinka za dużo! - Podaj panu adres. - poprosił, zajmując miejsce obok mnie.
- Salamanca 24! Powinieneś to zapamiętać, Odriozola. - mruknęłam pod nosem, kładąc zmęczoną głowę na jego ramieniu. Zaśmiał się gładząc niespodziewanie moje kolano. Taki mały szczegół, a wywołał w moim podbrzuszu taniec stada motyli.
Pomógł mi wysiąść pod kamienicą, po czym ku mojemu oburzeniu, uregulował rachunek z kierowcą.
Na schodach zdjęłam szpilki, które piły mnie niemiłosiernie. Tyle kasy za buty, a i tak są niewygodne! Odriozola oparł się nonszalancko o ścianę, czekając z uśmiechem, aż moje wykopaliska w torebce zakończą się sukcesem i wyciągnę z niej klucze od mieszkania. Zadowolona pomachałam plikiem przed jego oczami.
- Jesteś pewna, że sobie poradzisz? - zapytał, gdy weszliśmy do środka.
- Każda dziewczynka, nawet ta duża, potrzebuje pomocy. - zachichotałam, odkładając swoje rzeczy na komodę.
- À propos dużej dziewczynki. - wyciągnął z kieszeni czerwone podłużne pudełeczko. - Wiesz, że przez to całe zamieszanie, nie zdążyłem złożyć Ci życzeń i dać prezentu? - posłał mi uśmiech, który odwzajemniłam. Podszedł do mnie bliżej. - Mam nadzieję, że wszystkie Twoje marzenia się spełnią i nigdy nie przestaniesz posyłać nam tego pięknego uśmiechu. - uchylił wieczko.
- Ojej. - szepnęłam spoglądając na srebrną bransoletkę z dwoma zawieszkami. Pointami, czyli butami baleriny, oraz ... piłką. - Założysz? - poprosiłam, wyciągając ku niemu swój nadgarstek.
- Podoba Ci się? - zapytał, skupiając się na zapięciu.
- Jest piękna. - szepnęłam. - Dziękuję! - położyłam dłoń na jego policzku, po czym przysunęłam się, aby złożyć na nim swój pocałunek. Alvaro jednak niefortunnie odwrócił głowę, na co moje usta wylądowało w kąciku jego ust. Speszona odsunęłam się na minimalną odległość, nadal czując jego oddech na swojej twarzy. Mój własny przyspieszył, a serce zaczęło bić w szybkim tempie.
Pogubiłam się w tym wszystkim, nawet nie wiedząc, które z nas zrobiło pierwszy krok. Nasze usta złączyły się w pełnym tęsknoty pocałunku, a w moim podbrzuszu wybuchł gorący żar. Jęknęłam w jego wargi, przysuwając jeszcze bliżej. Alvaro stracił równowagę i upadł na kanapę, ciągnąc mnie za sobą. Popchnięta jaką niewidzialną siłą, usiadłam okrakiem na jego kolanach, wpijając ustami w jego własne.
Miałam wrażenie, jakbym była magnesem, a on metalem, który przyciągał mnie do siebie. Euforia ogarnęła moje ciało, gdy jego dłonie wylądowały na moich nagich udach, masując je zmysłowo. Wyczułam jak na niego działam. Palcami chwyciłam górne guziki od jego koszulki, odpinając jeden po drugim.
- Pragnę Cię. - wyszeptałam do jego ucha, przejeżdżając dłonią po nagiej klacie. Alvaro spojrzał w moje oczy, swoim pełnym pożądania wzrokiem. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, chwycił moje nadgarstki w żelazne uściski i zrzucił mnie ze swoich kolan. Wstał z kanapy przeczesując nerwowo swoje włosy. Zszokowana wpatrywałam się jak zaczyna chodzić po salonie, próbując się uspokoić. - Co się stało? - wydukałam.
- Nati, nie wiesz co robisz. - pokręcił głową. - Jesteś pijana.
- Nie jestem! - oburzyłam się, wstając z trudem. Sama już nie wiedziałam, czy to z powodu krążących po moim organizmie procentach czy oddziaływaniu mojego ciała na jego własne. Alvaro zacisnął na ten widok swoje usta. - Chciałam tego ... nadal chcę!
- Nie. Nie wykorzystam Twojego stanu. - pokręcił przecząco głową. - Jutro byś tego żałowała.
- To nie prawda! - krzyknęłam. On jednak odwrócił wzrok. - Nie okłamuj mnie. Powiedz po prostu, że nic do mnie nie czujesz. - szepnęłam, czując jak zaczyna mi drżeć broda.
- Nati ...
- Boże, znowu to zrobiłam. - zakryłam zażenowana twarz w dłoniach. Stało się to, czego obawiałam się najbardziej. Znów wmówiłam sobie to, co nigdy nie istniało. Alvaro mnie odrzucił. Nawet nie pociągałam jako kobieta!
- Nati, to nie tak! - podszedł do mnie, jednak zanim dotknął moich ramion, zrobiłam gwałtowny krok w tył. - Jesteś dla mnie zbyta ważna żeby ...
- Daruj sobie. - syknęłam, czując jak ogarnia mnie wściekłość. - I wyjdź stąd! Natychmiast! - wskazałam palcem drzwi wyjściowe. - Nie chcę tego słuchać! Wszystko doskonale zrozumiałam! Jeśli jestem dla Ciebie ważna, to chociaż nie ośmieszaj mnie dalej! - załkałam.
- Nie wyjdę. - powiedział stanowczo. - Nie zostawię Cię w tym stanie. - posłałam mu pełne bólu i rozczarowania spojrzenie, po czym rzuciłam się biegiem do sypialni, w ostatniej chwili zamykając drzwi na klucz.
Rzuciłam się z płaczem na łóżko, wtulając w poduszkę. Alvaro pukał do drzwi, błagając mnie, abym mu otworzyła. Po jakimś czasie zrezygnował, nie otrzymując ode mnie jakiejkolwiek odpowiedzi. Nie wyszedł jednak z mieszkania, tego akurat byłam pewna.
W pewnej chwili dotarła do mnie smutna prawda. Coś w tej chwili się zakończyło, a nasza relacja już nigdy nie będzie taka sama. Straciłam go nieświadomie, chcąc aby był dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. Tyle że to akurat było niemożliwe i straciłam ich obu.  Chociaż ... powiedział, że jestem pijana. Że rano żałowałabym tego wszystkiego.

A co jeśli rano niczego bym nie pamiętała?

***

Znacie mnie ... nie ma tak łatwo :)

(Myślicie że podejrzenia Maite są "wiarygodne"? 🧐)

6 komentarzy:

  1. ale zrobiłaś mi psikusa, dopiero, co skomentowałam poprzedni, a już dodałaś nowy hahah, no więc i ten skomentuję, bo teraz jestem na bieżąco, jak za dawnych czasów :D!
    Urodziny Nati były takie super! Ale prezent od Leire najlepszy :D duper pomysł z tym mieszkaniem i cieszy mnie też fakt, że ona i Saul czasami pojawiają się w tym opowiadaniu, bo ja nadal o nich nie zapomniałam!
    Impreza w klubie bomba, tyle gości i cały klub dla nich. Do tego solenizanta ubrana, jak sex bomba, wow. Mam nadzieję, że jej widok, każdego wyrwał z butów!
    Czekałam aż pojawi się Alvaro. Po zapowiedzi pod poprzednim rozdziałem, na temat tego, że relacje tej dwójki ruszą do przodu spodziewałam się różnych rzeczy, ale przewyższyłaś moje oczekiwania :D
    Ileż tu było emocji, wiadomo, że alkohol zadziałał i prowadził bohaterów, ale nic by z tego i tak nie wyszło gdyby nic do siebie nie czuli. Nati chyba trochę się zagalopowała, wróciła jej poprzednia wersja walcząca o chłopaka. Ona chyba nie mogła znieść tej bezczynności Alvaro i sama chciała wziąć wszystko w swoje ręce XD
    Mimo tego, że ciesze się z ich pocałunku, bo w końcu się go doczekałam, to uważam, za dobre posunięcie przerwanie całej reszty. Punkt dla Ciebie Alvaro. Wykorzystywanie pijanej dziewczyny jest słabe, więc dobrze, że chłopak się opamiętał. Może zranił tym Nati, ale myślę, że rano pewnie mu za to podziękuje.
    Pozdrawiam,
    N

    OdpowiedzUsuń
  2. No to się porobiło, ale przecież bez komplikacji by się nie obyło. 😁
    Leire miała cudowny pomysł z podarowaniem mieszkania w prezencie Nati. Dzięki temu dziewczyna będzie mogła się usamodzielnić i choć przez chwilę odpocząć od swojej zwariowanej, ale niezwykle kochanej rodzinki.
    To, jak całe rodzeństwo troszczy się o Nati jest strasznie urocze. Z nimi nigdy nie stanie się jej żadna krzywda!
    Emilio jak zwykle rozbawił mnie do łez swoimi tekstami i dobrymi radami. 😂 In jest po prostu nie do podrobienia.
    Za to Raquel, coraz bardziej mnie zaskakuje. Pod wpływem Fernando zaszła w niej ogromna przemiana. Zaczęła dużo bardziej i częściej uczestniczyć w życiu rodzinnym, ale stała się także bardziej otwarta i uczuciowa. Oby tylko tak dalej. Tylko niech w końcu zaprosi Fernando na ten rodzinny obiad. Rodzice na pewno z chęcią by go nareszcie poznali.
    Impreza urodzinowa Nati okazała się być bardzo udana. Wszyscy świetnie się bawili. Z tego wszystkiego Natalia trochę przesadziła z alkoholem. Ale Alvaro stanął na wysokości zadania i dzięki niemu bezpiecznie dotarła do mieszkania. A tam uczucia dała o sobie znać i w końcu nie wytrzymywali... Długo wyczekiwany przez wszystkich pocałunek w końcu miał miejsce. Szkoda tylko, że potem wszystko przybrało taki negatywny obrót.
    Oczywiście rozumiem Alvaro. Nie chciał wykorzystać nie do końca świadomej Nati. Spędzając z nią noc, gdy była kompletnie pijana. Co na pewno jest ogromnym plusem dla niego. Niewielu byłoby w stanie oprzeć się takiej okazji. Niestety Nati wszytsko źle zinterpretowała. Poczuła się odrzucona i jest przekona, że on nieodwzajemnia jej uczuć. W co absolutnie nie wierzę. On tak samo jest w niej zakochany! Ale dziewczyna na pewno, jak ognia będzie unikać teraz jakiejkolwiek rozmowy na ten temat. Podejrzewam nawet, że będzie udawać, że nic nie pamięta z tych wydarzeń, aby tylko go nie stracić. Pytanie tylko, jak w tej sytuacji zachowa się Alvaro?
    Strasznie jestem ciekawa, jak dalej potoczy się ich relacja.
    Dlatego też z niecierpliwością czekam na następny rozdział. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się zgadzam z Maite całkowicie i popieram to, co zrobił Álvaro - zachowały trzeźwy umysł i nie chciał, żeby Nati żałowała tej nocy. Swoją drogą nie wierzę, że on nie widzi, jak jej na nim zależy...

    OdpowiedzUsuń
  4. No tak, co jak co, ale urodziny kogoś takiego jak Nat nie mogą być normalne. A już na pewno nie, gdy ma się taką porąbaną rodzinę.
    Pomysł z mieszkaniem genialny. Nie dziwię się, że Natalia była w siódmym niebie. Teraz w końcu ma swoje miejsce na Ziemi. No i może spokojnie zapraszać Alvaro, nie bojąc się uważnego wzroku starszego brata czy ojca ;)
    Ciekawi mnie, dlaczego Raquel uważa, że jej związek z Fernardo jest taki skomplikowany. Chodzi o nią, czy o niego? Bo coś tu jest niewątpliwie na rzeczy.
    Czyli małe Ramosiątko pojawi się już niedługo? Mam taką nadzieję, bo co jak co, ale małe dzieci zawze dobrze wpływają na akcje opowiadania i nie jedną już parę połączył.
    A jak już jesteśmy przy parach, to oczywiście przechodzimy płynnie do Alvaro i Nat. Dziewczyna już wie, że jest totalnie zakochana w swoim przyjacielu. Świadczą o tym wszystkie jej reakcje, to w jaki sposób przeżywa, gdy Alvaro jest obok.
    Co do niego samego, to Raquel ma rację – jeśli Alvaro nie jest totalnie zakochany w Natalii, to oznacza tylko tyle, że jest gejem.
    A nie jest, o czym dobitnie świadczy ostatnia scena. Kurczę, teraz sama nie wiem, co mam myśleć. Z jednej strony trochę się cieszę, że Natalia nie przespała się z Alvarą pod wpływem alkoholu. Potem by o tym zapomniała albo wyciągnęłaby błędne wnioski i to tylko zaszkodziłoby ich relacjom.
    Jednocześnie jednak teraz myśli, że się wygłupiła. Co nie jest prawdą, bo przecież Alvaro sam przyznał, że Nat jest dla niego bardzo ważna i po prostu nie chce jej skrzywdzić. Chciałby, by ich pierwszy raz był w pełni świadomy, by obydwoje wiedzieli, co robią.
    Teraz będą musieli ze sobą naprawdę poważnie porozmawiać. Alvaro nie może ukrywać swoich uczuć, musi powiedzieć Nat, że jest w niej zakochany, bo inaczej dziewczyna nadal będzie się bała.
    Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten gif jest uroczy! :D <3 Ale... Gdzie Alvarito mógłby być homoseksualistą, no gdzie mając taką Nati u swojego boku? ^^ :D Ale dobrze, od początku!
    Leire wpadła na znakomity pomysł z tym, aby przekazać swoje mieszkanie w kamienicy Nati :) Prezent urodzinowy - strzał w dziesiątkę! Nati bardzo ucieszyła się z takiej niespodzianki, co mnie absolutnie nie dziwi :) Będzie to kolejny krok do samodzielności... Rodzicom z początku pewnie trudno będzie się przyzwyczaić, ale mieszkanie znajduje się niedaleko domu rodzinnego, więc wszystko świetnie się składa :) Ach, to dogryzające sobie rodzeństwo <3 Emilio uciekający przed zarumienioną i wściekłą Raquel mnie rozwalił hahaha :D Ale nie da się ukryć, Raquel pod wpływem Fernando bardzo się zmieniła i bardzo mnie to cieszy :D Spędza też więcej czasu z rodzinką... Czegóż można chcieć więcej? Aha... Zapoznawczej kolacji! ^^ :D
    Prezenty Raquel dla Nati - idealne! Doskonale wiedziała, jak taka sukienka będzie się prezentować na Nati i tada! Sukces murowany ^^ Maite ma rację! Żadna przyjaźń ot co! :D No zresztą... Nati już jest zakochana w Alvaro, więc... :)
    Impreza urodzinowa w klubie super udana :D Wszyscy świetni się bawili i to najważniejsze :D Emilio mnie rozwala swoimi tekstami haha, kochany braciszek :D
    A troska Saula o Leire jest rozczulająca <3 Niech będzie dzidziuś hihi <3
    Och... Pomysł z sesją fotograficzną Nati bardzo przypadł mi do gustu :D W życiu trzeba spróbować wszystkiego, więc... Czemu nie? ^^
    Ta końcówka... Prezent od Alvaro cudowny! <3 Nie ma co, postarał się chłopak :) Zwykły całus w policzek przekształcił się w coś znacznie więcej... Cóż, w końcu kryte emocje i pragnienia dały o sobie znać i wzięły górę nad rozsądkiem ^^ Nie wiadomo, które z nich wyszło z inicjatywą, ale czy to ważne? Oboje tego pragnęli i posunęli się dalej... Zrobiło się gorąco, do pewnego momentu zniknęły wszystkie bariery i doszłoby do czegoś więcej, jednak Alvaro się opamiętał, za co ogromny szacunek dla niego. Nie chciał wykorzystać pijanej Nati, bowiem wiedział, że zaszalała z alkoholem, jednak dziewczyna na opak zrozumiała jego zachowanie no i się skomplikowało :( Gdyby tego nie chciał, gdyby nic do niej nie czuł to nie patrzyłby na nią z pożądaniem w oczach i w ogóle by do tego nie dopuścił, a tak to... Nati jest dla niego szalenie ważna i ze względu na szacunek to przerwał, choć wierzę, że było mu bardzo ciężko ^^ Nati od razu pomyślała, że kolejny raz się wygłupiła i nie przyjęła do świadomości, że Alvaro również czuje do niej coś znacznie więcej... Bardzo jestem ciekawa poranka, bo szczerze trochę się go obawiam :( Czy porozmawiają szczerze, czy Nati będzie udawać, że nie pamięta nic dla dobra ich "przyjaźni"? Ach, uparciuchy dwa jedne!
    <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam czytać nie tylko o ślubach, ale i o urodzinach, bo można się pośmiać i jakoś tak człowiekowi od razu lepiej; prezent trafiony w punkt, kto nie chciałby otrzymać własnych czterech ścian? Uroczy gest, naprawdę <3 Końcówka mnie tak zszokowała, że nie wiem co napisać, ale jednego jestem pewna; chłopak postąpił nawet dobrze, bo nie wykorzystał jej stanu, a skąd mamy pewność,że ona czułaby się dobrze budząc się na kacu w jego objęciach? A jakby do tego doszły zaniki pamięci to jeszcze pomyślałaby, że tylko zależało mu na jednym, a tak ma czyste konto i wierzę, że ich relacja nie została całkowicie przekreślona. Czekam na rozwój wydarzeń, pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń