poniedziałek, 8 października 2018

12. Chciałabym zrobić coś dla siebie.

Mało spałam tej nocy. Szczerze mówiąc, budziłam się co kilka minut, przekręcając z boku na bok. Zastanawiałam się co robić. Zaakceptować to, że jestem dla niego przyjaciółką, czy stracić na zawsze? To nieprawdopodobne, że w kilka tygodni stał się dla mnie ważną osobą, bez której nie wyobrażałam sobie życia.
Ale czy taka przyjaźń miała w ogóle sens? Czy przyjaciele nie powinni się okłamywać? Jak mam go wspierać i doradzać, gdy znajdzie dziewczynę swoich marzeń? Jak mam zaakceptować inną kobietę przy jego boku? To będzie bolało. Bardziej niż teraz! Na prawdę ten masochizm miał sens?
Z drugiej strony ... czy bardziej nie będzie bolał mnie fakt, że nagle go zabraknie? Że nie będę mogła mu się zwierzyć czy po prostu porozmawiać bez sensu i ładu w środku nocy? Miałam za swoje! Powtarzałam jak mantrę, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Mam co chciałam.
Wstałam ciężko z łóżka, nadsłuchując odgłosów zza drzwi. Zachowując się niczym mysz pod miotłą, wyciągnęłam z szafy dresy, które na siebie założyłam. Potargane włosy związałam w koka. Po co miałam się stroić, skoro on i tak by tego nie zauważył.
- Jak to mówiłaś Clarice? - szepnęłam, chwytając za klucz. Delikatnie go przekręciłam. - Mam potencjał do zostania aktorką? Więc przedstawienie czas zacząć. - westchnęłam ciężko, po czym nacisnęłam klamkę.
- Nati? - Alvaro zerwał się z kanapy, na której siedział zamyślony. Wyglądał jak siedem nieszczęść! Jemu ta noc też dała ostro w kość.
- Nie masz swojego mieszkania, Odriozola? - mruknęłam chwytając się za głowę. - Serio ta kanapa jest wygodniejsza od Twojego łóżka? - wyminęłam go, udając się wprost do kuchni. Wiedziałam, że spogląda na mnie zdezorientowany, nie wiedząc co powiedzieć. - Chcesz? - pomachałam butelką wody, którą wyciągnęłam z lodówki.
- Poproszę. - wydukał, opierając się niepewnie o blat.
- Co tak na mnie patrzysz? - spytałam, unosząc brwi ku górze. - Lepiej mi powiedz, jakim cudem się tutaj znalazłam. Więcej nie piję z Maite i Asensio! To są dwa potwory czyhające na moje zdrowie. - usiadłam ze szklanką wody. Drugą podsunęłam chłopakowi.
- Nic nie pamiętasz? - usiadł na przeciwko mnie.
- Błagam, nie mów mi tylko, że rozbierałam się na środku ulicy! - udanie przerażonej miny chyba wyszło mi idealnie, ponieważ Alvaro błyskawicznie zaprzeczył. - Więc co robiłam? Wykrztuś to z siebie!
- Właściwie to ... nic. - podrapał się po głowie. Poczułam wyrzuty sumienia związane z jego zakłopotaniem. Nie chciał mnie pogrążać, a jedynie chronił od przykrej prawdy. - Pytałem bo ... bo sam nic nie pamiętam. Znaczy, mało co. - wydukał wbijając wzrok w szklankę.
- Więc przyjmijmy, że nic żenującego nie miało miejsca. Przyszliśmy do mojego mieszkania i udaliśmy się w ramiona Morfeusza. Po sprawie. - wzruszyłam ramionami upijając łyk wody. Alvaro nie odpowiedział, a jedynie przeniósł zamyślony wzrok w stronę okna.  - Może jesteś głodny?
- Raczej nic dzisiaj nie przełknę. - odchrząknął. - Właściwie to powinienem się zbierać. - wstał ze swojego miejsca. - Popołudniu mamy trening, więc ogarnę się w ciągu tych kilku godzin.
- Jasne. - przytaknęłam.
- To ... pa. - mruknął spoglądając na mnie niepewnie. Wyszedł z mieszkania zostawiając mnie z bólem w sercu. To wcale nie będzie tak łatwe, jak mi się wydawało. Nie da się wymazać tamtej chwili z pamięci.

Dla zabicia czasu, oraz własnych myśli, postanowiłam się trochę porozciągać. Joga była najlepsza na wszystko! Przynajmniej tak twierdziła Raquel, gdy bawiła się w moją i Leire instruktorkę. Szkoda tylko, że nie wzięła pod uwagę problemów sercowych, których "od tak" nie dało się wyrzucić z głowy. Z irytacją co chwilę zmieniałam pozycję. Kompletnie nie mogąc się skupić!
Chcąc się upewnić, czy moje pseudo rozciąganie dało jakikolwiek efekt, zrobiłam szpagat. Zresztą, akurat ta czynność była dla mnie tak prosta, tak normalna, jak podbijanie piłki na kolanie przez Odriozolę. Ugh! Z irytacją walnęłam pięścią w podłogę.
Udałam się do kuchni po wodę. Trzymając w dłoni butelkę, zauważyłam bransoletkę na nadgarstku. Opuszkami palców dotknęłam zawieszek. Piłki oraz butów baletnicy. Symboli naszej przyjaźni. Prezentu, który będzie mi przypominał o największej kompromitacji. O rozczarowaniu. O odrzuceniu. Jednak nie mogłam jej zdjąć i schować na dnie szkatułki na biżuterię. Była zbyt ważna. Była od niego.
Ze złością wrzuciłam opróżnioną butelkę do kosza. Nerwowo przeczesałam włosy, rozglądając się wokół. Musiałam z kimś porozmawiać, bo inaczej zwariuję!

Nie całą godzinę później stałam pod domem Leire i Saula, niepewnie pukając w dębowe drzwi. Oplotłam swoją sylwetkę rękoma, czując chłodny wiatr na sobie. Listopad zawitał na Półwyspie Iberyjskim z nieciekawą pogodą.
- Nati? - w progu stanęła Leire z szerokim uśmiechem. Widząc jednak moją minę, ten gest momentalnie zrzedł jej z twarzy. - Co się stało? - spytała zaniepokojona. Uchyliłam usta, aby jej odpowiedzieć, jednak wydobył się z nich jedynie szloch rozpaczy.
Siedziałam na kanapie, wtulona w jej ramiona. Siostra gładziła mnie z czułością po głowie, słuchając całej opowieści, przerywanej co jakiś czas kolejnym wybuchem płaczu. Rano sądziłam, że wylałam z siebie wszystkie łzy, a one bezczelnie powróciły ze zdwojoną siłą.
- Rano powinniście porozmawiać na spokojnie. - zauważyła. - Poniosły was emocje. Rozumiem jego postępowanie. Chciał być pewien, że robisz to świadomie.
- Nie byłam pijana. Raczej ... pewniejsza siebie. - dodałam szeptem.
- A rano upewniłaś go jedynie w tym, że miał rację. Sądzi, że byłaś pijana i gdyby nie to, cała sytuacja nie miałaby miejsca. - ze smutkiem musiałam przyznać jej rację. Spieprzyłam wszystko. - Nati, dlaczego?
- Bo ... byłam przerażona. - pociągnęłam nosem. - Bałam się tej rozmowy. Bałam się okazać mu to co czuję. Bałam się, że znów wyjdę na głupka. A teraz nie wiem co mam zrobić! - schowałam twarz w dłoniach.
- Posłuchaj mnie. - położyła dłonie na moich ramionach i odwróciła do siebie przodem. -  Ja też byłam w podobnej sytuacji. Bałam się porozmawiać szczerze z Saulem. Dlatego nie popełniaj moich błędów! Nie możesz pozwolić, aby szansa na jego miłość Cię ominęła.
- Skąd ta pewność, że nie jestem dla niego jedynie przyjaciółką?
- A kto kogo pierwszy pocałował? - uniosła zabawnie jedną brew. Zmarszczyłam czoło dumając nad całą sytuacją. Przeanalizowałam ją w nocy dochodząc do wniosku, że to on przyciągnął mnie do siebie. A może znów coś sobie wmówiłam?
- Wydaje mi się, że on. - szepnęłam.
- Alvaro to rozsądny i dojrzały chłopak. Emocje was poniosły, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Zdawał sobie sprawę z tego, że trochę wypiłaś, więc miał wątpliwości czy robisz to w pełni świadoma. Sama przyznałaś, że alkohol dodał Ci odwagi. - spojrzała na mnie uważnie, na co kiwnęłam głową na znak zgody. - Boże, on Cię zna lepiej niż Ci się wydaje! - zaśmiała się.
- Myślisz, że gdybym nie była pijana ... to znaczy pod lekkim wpływem procentów. - zaznaczyłam, na co wywróciła oczami. - To ... nie odrzuciłby mnie?
- Sądzę, że to była najtrudniejsza rzecz jaką musiał zrobić w życiu. - zachichotała bezczelnie. Poczułam jak gorące rumieńce pojawiają się na moich policzkach. - Nati, a teraz poważnie. Kochasz go?
- Tak. Tego jednego jestem pewna. - szepnęłam.
- Więc musisz się mu przyznać, że wszystko pamiętasz. Kawa się wylała, nie ma co ukrywać swoich uczuć. Bo w innym przypadku ... będziesz w stanie żyć ze świadomością, że pozwoliłaś mu odejść do innej? Milcząc, mając mu tak dużo do powiedzenia? - zagryzłam wargę spuszczając wzrok na podłogę. - Nie odpowiadaj. Nawet jeśli to zrobisz, ta świadomość zniszczy Cię od środka. Kto jak kto, ale ja wiem o tym doskonale. - westchnęła przeczesując nerwowo swoje włosy.
- Przecież jesteście z Saulem szczęśliwi.
- Gdybyśmy od początku ze sobą poważnie porozmawiali, to bylibyśmy ze sobą już parę lat, a nie miesięcy. Dopiero teraz poszliśmy po rozumy do głów. Uwierz mi Nati, widok Twojego ukochanego z inną przy boku, to ból do nieopisania. Nie chcę tego dla Ciebie. - założyła kosmyk moich włosów za ucho. - Nie popełniaj moich błędów.
- Chciałabym być tak szczęśliwa jak wy. - uśmiechnęłam się do niej. - Bo jesteś szczęśliwa, prawda?
- Jestem. - w jej oczach pojawił się tajemniczy błysk. Swój wzrok przeniosła w stronę stolika, na którym dopiero teraz dostrzegłam eleganckie pudełko z czerwonymi różami. Obok stał kosz pełen słodyczy obwiązany wstążką oraz ... pluszowy miś. Z wrażenia uchyliłam usta, przypominając sobie o dość ważnej sprawie.
- Leire ... byłaś rano u lekarza? - spojrzałam na nią uważnie.
- Byliśmy. - szepnęła zagryzając wargi, chcąc ukryć szeroko uśmiech. Jednak ni jak jej to nie wychodziło!
- Jesteś w ciąży! - pisnęłam, a po chwili zakryłam usta dłońmi. Leire zaśmiała się, ale kiwnęła potwierdzająco głową. Poczułam jak łzy wzruszenia napływają mi do oczu ... jakbym ich nie miała pod dostatkiem w ostatnich godzinach. - Będę ciocią? - szepnęłam.
- Będziesz. - jej głos zadrżał. - A ja będę mamą. Mam pod swoim sercem dziecko Saula. - rozpłakała się nagle. Kilka sekund później poszłam w jej ślady, przytulając do siebie mocno.
W tej chwili wszystkie problemy i życiowe rozterki zostały przegonione do kąta. Nowe życie, to także nowy rozdział. Czułam, że to maleństwo wniesie dużo radości i światła do naszej rodziny. Do mojego życia. Już je kochałam całym swoim sercem!
- Wiesz co maluszku? - nachyliłam się nad brzuchem siostry. - Będziesz mieć najlepszą mamusię pod słońcem. Co ja mówię! Już ją masz! Jesteś małym szczęściarzem, albo szczęściarą.
- To prawda. - razem z Leire spojrzałyśmy na Saula, opierającego się nonszalancko o ścianę. Z tym swoim szerokim i bezczelnym uśmiechem! Jednak w jego oczach ... pierwszy raz w życiu widziałam jego zamglone od łez oczy. Zerwałam się z kanapy, podchodząc do niego i obejmując mocno.
- Gratuluję! I życzę dużo, dużo cierpliwości!
- Oh, przyda się. - zaśmiał się.
- Ej! - oburzyła się Leire, jednak z jej twarzy nie schodził uśmiech. - Musicie zrozumieć, że nie da się kontrolować hormonów podczas ciąży. Ten talerz to był przypadek!
- Jaki talerz? - zmarszczyłam czoło.
- Powiedzmy, że mieliśmy wczoraj latający spodek w domu. Nalot kosmitów, czy jak to sobie Nati wytłumaczysz. - Niguez wzruszył ramionami, po czym uciszył oburzoną Leire swoim pocałunkiem.

Z choć trochę poprawionym humorem wróciłam do mieszkania. Będę ciocią! Ta myśl wręcz rozgrzewała moje serce! Miałam ochotę rzucić się w wir śpioszkowo - pluszakowych zakupów, aby moje myśli kręciły się wokół siostrzeńca czy siostrzenicy.
Po rozmowie z Leire, poczułam się o wiele lepiej. Obydwie z Raquel miały rację. Przez moją niecierpliwość i pośpiech, znów skomplikowałam sobie życie. Kompletnie nie wyciągnęłam wniosków z przeszłości. Ale koniec z tym! Nareszcie zrozumiałam co Leire miała na myśli, mówiąc mi parę miesięcy temu o adorowaniu. To mężczyzna powinien starać się o kobietę, a nie odwrotnie! Swoim zachowaniem jedynie wystraszyłam Alvaro. Mógł sobie pomyśleć nie wiadomo co o mnie. Oczywiście zdawałam sobie sprawę z tego, że powinnam wyznać mu prawdę, ale to w swoim czasie.
Czułam, że powinnam zrobić coś dla siebie. W końcu moje życie wcale nie było porażką. Dostałam główną rolę w Bożonarodzeniowym przedstawieniu, zostanę ciocią najbardziej rozpieszczonego dzieciaczka w Hiszpanii oraz nie straciłam Odriozoli. Jeszcze nic nie było stracone!
Przypominając sobie rozmowę z Marią, chwyciłam za telefon, wybierając do niej numer. Jeden sygnał, drugi ...
- Słucham? - usłyszałam po drugiej stronie sympatyczny głos dziewczyny. Czy robiłam dobrze?
- Cześć Maria. - odezwałam się niepewnie. - Słuchaj, jesteś jeszcze w Madrycie? Chciałam porozmawiać z Tobą o propozycji sesji.
- Ratujesz mi życie! - zawołała szczęśliwie. - Dani właśnie szykuje się na trening, a ja nie mam zamiaru siedzieć sama pośród czterech ścian! Podaj mi adres, a już wychodzę!
Umówiłyśmy się w niezawodnej kawiarni Leire. Nie dziwne, że to miejsce tak dobrze prosperowało, skoro najbliżsi mojej siostry robili mu bezinteresowną reklamę. Zresztą, czy ten lokal w ogóle potrzebował jakiegokolwiek zachwalania?
- Tak do końca nie jestem tego pewna. - wyznałam szczerze, gdy siedziałyśmy na przeciwko siebie z parującymi filiżankami w dłoniach. - Nie chodzi o to, że się boję albo wstydzę ... nie wiem czy potrafię.
- Uwierz mi, miałam te same obawy. - dotknęła mojej dłoni w geście wsparcia. - Ale Gustavo jest tak profesjonalnym fotografem, że każda dziewczyna czuje się przy nim bardzo pewnie. Zresztą, poznasz go to sama się przekonasz!
- Odważna sesja nie wchodzi w grę. - zastrzegłam.
- Też tak mówiłam. - uniosła zabawnie brew ku górze. - A potem paradowałam przed nim w bikini. Oczywiście to były zdjęcia dla prywatnego użytku. Dla Daniego. - dodała szeptem, ukrywając pół twarzy za filiżanką.
- Umm i Dani nie był zazdrosny?
- Gustavo jest gejem. - zachichotała. - W innym przypadku mój ukochany nie pozwoliłby mi na jakąkolwiek sesję! Bardzo się polubili. - wzruszyła ramionami. Bijąc się z myślami, spojrzałam zza okno. - Posłuchaj Nati, nikt Cię do niczego nie zmusi. Gdy oglądałam Cię na scenie, to jak się poruszasz ... Gustavo byłby zachwycony mogąc Cię sfotografować! Masz świetną sylwetkę, którą osobiście Ci zazdroszczę. A do tego twoja twarz jest niezwykle fotogeniczna.
- Chciałabym zrobić coś dla siebie. - wyznałam.
- Sesja zdjęciowa jest do tego idealna. Dzięki niej, poczujesz pewność siebie. A co najważniejsze, odkryjesz swoją kobiecość.
- Ale ... będę mogła zrezygnować gdy ... - zagryzłam wargę.
- Oczywiście. - posłała mi uśmiech. - Gdy poczujesz się niekomfortowo, będziesz mogła przerwać sesję. Gustavo jest bardzo wyrozumiały, zresztą ja tam będę przez cały czas.
- Mam nadzieję, że nie będę tego żałowała. - zaśmiałam się.
- Gwarantuję że się od tego uzależnisz!

*

Tydzień później wylądowałam w stolicy Andaluzji, Sevilli. Maria odebrała mnie z Dworca, a następnie zabrała do swojego mieszkania, gdzie miałyśmy poczekać na telefon od Gustavo. Z tego co się od niej dowiedziałam, trudno było umówić się z nim na odpowiednią godzinę, ponieważ nigdy nie potrafił określić ile dana sesja będzie trwać. Czy ktoś ucieknie sprzed obiektywu czy też nie. Bo i takie myśli krążyły mi po głowie, gdy siedziałam w pociągu mknącym do tego uroczego miasta.
Z powodu nawału meczów i treningów, nie miałam szansy na jakąkolwiek rozmowę z Alvaro. Widzieliśmy się raz, gdy odebrał Abril z treningu. Wymieniając słowo bądź dwa! Wyczuwałam dziwny dystans pomiędzy nami, ale nic nie mogłam na to w tej chwili poradzić.
- Dzwonił Gustavo. - poinformowała mnie Maria, po krótkiej telefonicznej rozmowie. - Czeka na nas w swoim studiu. Jesteś gotowa?
Czy byłam? Sama nie potrafiłam odpowiedzieć na to pytanie. Skłamałabym, gdybym twierdziła, że się nie denerwuje. To było dla mnie coś nowego. Nieznanego. Bałam się kompromitacji.
- Kicia! - zawołał nieznany mi młody mężczyzna, gdy tylko przekroczyłyśmy próg owego studia. Maria podeszła do niego z szerokim uśmiechem, co wykorzystałam, rozglądając się zaciekawiona wokół. - Cudownie Cię widzieć!
- Ciebie również. - przylgnęła do niego w przyjacielskim uścisku. - To jest Natalia. - wskazała na mnie ręką. Fotograf spojrzał na mnie uważnie, na co posłałam mu nieśmiały uśmiech. Czułam jak ocenia mnie swoim spojrzeniem.
- To jest ta słynna baletnica? - spytał lustrując moje nogi. Po chwili jednak podniósł swój wzrok na moją speszoną twarz i puścił oczko. - Sądziłem, że jesteście bardziej ... wysuszone?
- Przestań bo ją peszysz. - zaśmiała się Maria.
- Oh, przepraszam Cię. - podszedł do mnie i położył dłoń na moim ramieniu. - To miał być komplement. Zawsze widziałem w baletnicach anorektyczki. Maria wspominała, że na razie chcesz spróbować, ale nie ma mowy o odważnych sesjach. - pociągnął mnie za sobą, po czym posadził na krześle.
- To zależy co masz na myśli mówiąc "odważne". - mruknęłam.
- Wytłumaczę Ci to w inny sposób. - zajął miejsce na przeciwko mnie. - Wy, dziewczyny, macie mnóstwo kompleksów. Wiele z was boi się pokazać więcej ciała, sądząc że tak nie wypada. Jesteście nieśmiałe, co jest zrozumiane za pierwszym razem. Ale prawda jest taka, że nie przychodzicie tutaj z zamysłem grzecznej sesji uśmiechniętej ślicznotki. Chcecie być jak Adriana Lima albo Alessandra Ambrosio. Chcecie poczuć się pewne siebie, seksowne, silne ... jednak na drodze do tego stoi nieśmiałość, uprzedzenia albo zazdrosny chłopak.
- Nie mam chłopaka. - wzruszyłam ramionami.
- Czyli żaden macho nie stoi na przeszkodzie, aby wyeksponować te cudowne nogi. - poklepał po przyjacielsku moje kolano, wywołując uśmiech na mojej twarzy. - A może istnieje jakiś mężczyzna, któremu chcesz pokazać co stracił? - uniósł zabawnie brew ku górze. Zmieszana uchyliłam usta, lecz nie wydobył się z nich żaden dźwięk. - Uwierz mi Natalio, nie pracuje tu od wczoraj.  - zachichotał wstając ze swojego miejsca.
- A jeśli kompletnie się do tego nie nadaję?
- Mi to oceniać!

Siedząc przed ogromnym lustrem, będąc malowaną przez charakteryzatorkę, dumałam nad słowami Gustavo. Nigdy nie byłam typem nieśmiałej dziewczynki, ale prawdą było to, że każda z nas miała kompleksy i za wszelką cenę chciała je ukryć. Zgodziłam się na tą sesję, zachęcona słowami Marii. Chciałam wreszcie poczuć pewność siebie. Pewność, która już nie raz została zdeptana przez odrzucenie. Był czas gdy ze łzami w oczach spoglądałam na swoje odbicie w lustrze, zadając cały czas jedno i to samo pytanie : "Co ze mną jest nie tak?". Nie miałam już nic do stracenia.

***

Nowy tydzień, nowy rozdział :)

(Shh nie mówcie Alvaro 🤫)

PS. W kolejnym jeden z bohaterów odkryje kim jest ofiara!

5 komentarzy:

  1. Nati może w końcu się odważy na szczerą rozmowę - to samo tyczy się Alvaro. Swoją drogą,jestem ciekawa reakcji Odriozoli na sesję jego małej "przyjaciółki". Będzie zazdrosny? A może na coś się odważy? Pożyjemy, zobaczymy.
    Czekam na next :D

    PS Gratuluję Leire i Saulowi <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Komentuję równocześnie czytając, więc z góry przepraszam za chaotyczność.
    Nat, czy ty już zupełnie na głowę upadałaś? Alkohol ci się rzucił na mózg, czy co? Ja rozumiem, że Nat ma wątpliwości, co do swojej relacji z Alvaro, no ale kurczę, żeby specjalnie udawać, że nic się nie pamięta. W imię czego? Niby przyjaźni.
    On zresztą nie jest lepszy. Po uszy zakochany w Natalii, ale uparcie będzie udawał, że to tylko przyjaźń. No po prostu aż mam ochotę oboje walnąć w łeb. Najlepiej patelnią. Może wtedy coś do nich dotrze.
    Na szczęście zamiast patelni, na posterunku zawsze stoi Leira. Siostra na medal, psycholożka, pocieszycielka i wróżka w jednym. Dobrze, że szczerze porozmawiała z Nat i wyjaśniła jej, jak to zapewne wyglądało z perspektywy Alvaro. Bo przecież dla niego też to było trudne. Myślał pewnie, że dziewczyna, którą kocha, pragnie go jedynie pod wpływem alkoholu. Biedaczysko, nawet nie wyobrażam sobie, co musiał przeżywać.
    Ale z pozytywnych akcji, to w końcu będzie mały Niguez! Scena, w której Natalia dowiedziała się, że będzie ciocią byłą tak urocza, że aż się rozpłynęłam. Niewątpliwie dziecko Leiry i Saula będzie miało nie tylko najlepszych rodziców, ale również najlepsze ciocie i wujków na świecie.
    Tak myślałam, że Nat w końcu zgodzi się na tę sesję. Ale zdjęcia w bikini? Na pewno robi to tylko dla siebie, czy może przez przypadek zamierza komuś takie zdjęcie sprezentować ;)
    Nie no, ogólnie to się cieszę, że postanowiła zrobić coś dla siebie. Ta sesja na pewno dobrze wpłynie na jej samoocenę i pewność siebie. Może po niej zdecyduje się w końcu porozmawiać szczerze z Alvaro?
    Ode mnie na dzisiaj to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy te dwa uparciuchy całkiem rozum postradały, ja się pytam? :D Nati postanowiła wdrożyć swój plan w życie i udawała przed Alvaro, że nie pamięta wydarzeń z ubiegłego wieczora... A ten wcale nie lepszy! Tylko... Dlaczego oni to sobie robią, skoro są w sobie zakochani na amen? Teraz będą udawać, że nic się nie wydarzyło i krążyć wokół siebie na palcach, aby nie wracać do tematu... Ech, no to się porobiło! To już nie jest żadna przyjaźń, tylko już kochanie, więc mam nadzieję, że szczerze ze sobą porozmawiają i wyznają to, co do siebie czują :)
    Na szczęście Nati w każdej sytuacji może liczyć na ogromne wsparcie Leire <3 Tak było i tym razem... Leire powiedziała swojej młodszej siostrzyczce, jak się sprawy mają i próbowała ją uchronić przed powtórzeniem wydarzeń z jej własnego życia... W końcu, kto jak nie ona wie, jak boli widok ukochanego z inną kobietą? Dlatego absolutnie nie dziwi mnie to, że nie chce takiego losu dla Nati. W spokoju wytłumaczyła jej, jak cała sytuacja wyglądała z perspektywy Alvaro, więc Nati musi mu powiedzieć, że wszystko pamięta... Bo inaczej narazi siebie i jego na niepotrzebne cierpienie. A cierpieć nie mogą, o! :D
    Awwww! <3 Scena, w której Nati dowiaduje się o tym, że zostanie ciocią niezwykle mnie wzruszyła i rozczuliła! *_* Faktycznie, Leire i Saulowi do pełni szczęścia brakowało dzidzi, a teraz mogą w radości oczekiwać na pojawienie się ich maleństwa na świecie. Wyczuwam córeczkę tatusia! ^^ Z takimi ciociami i wujkami... Nie ma opcji, by nie była rozpieszczana :) Ale Nati ma rację... Nowe życie, nowy rozdział! Dlatego trzeba działać :) Fajnie, że dziewczyna zdecydowała się na tę sesję. Rozumiałam jej początkowe obawy, ale dobrze, że się przełamała i odważyła :) I dobrze, że Maria ją przekonała. W końcu raz się żyje i w tym życiu trzeba spróbować wszystkiego, więc skoro nadarzyła się okazja do sesji... To czemu nie? ^^ Na pewno podniesie jej to samoocenę! :)
    Już sobie wyobrażam Alvaro oglądającego te zdjęcia... ^^ :D
    I mówisz, że w końcu tożsamość ofiary wyjdzie na jaw? Niach! :D
    <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj Nati, Nati, Nati...Wszystko tylko jeszcze bardziej skomplikowalas, ale w sumie trudno się dziwić. Bała się szczerej rozmowy i nie chciała tracić przyjaciela 😕
    Alvaro w sumie nie lepszy. Widać, że grę aktorską ma opanowana do perfekcji, ale jestem pewna i zgodzę się z Leire, że odrzucając tamtej nocy Nati, podejmował najcięższa decyzję w życiu.
    Ich miłość czuć na kilometr i i tak się od niej nie uwolnią 😍 prędzej czy później wszystko się wyjaśni i ułoży
    Jak ja lubię te momenty kiedy wraca Saul i Leire 😊 oni są najlepsi, a Leire jest cudowna siostra i za razem przyjaciółka dla Nati. Zawsze dobrze jej doradza, korzystając z własnego doświadczenia
    No i na koniec szacun dla Nati, za decyzję o sesji 👊 mam nadzieję, że ta poważniejszą zobaczy Alvaro he he he
    Pozdrawiam,
    N

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak jak się spodziewałam Nati wybrała według niej lepsze rozwiązanie i udawała przed Alvaro, że nie pamięta niczego, co zaszło między nimi. Czując się przez niego odrzucona.
    Będąc przekonana, że nieodwzajemnia jej uczuć. Wybrała mniejsze zło i nie chcąc ostatecznie go stracić, wolała pozostać przy przyjaźni z nim. Tylko, czy to będzie teraz w ich wykonaniu możliwe? Mam co do tego spore wątpliwości.
    Alvaro zresztą zrobił to samo co ona nie chcąc, aby poczuła się ona zażenowana i niekomfortowo.
    Niby wszystko miało zostać po staremu, a już teraz widać między nimi dystans i znaczne ochłodzenie ich relacji. 🙁
    A wystarczyłoby, aby szczerze ze sobą porozmawiali... Zamiast wszystko, jeszcze bardziej komplikować.
    Leire po raz kolejny udowodniła, że jest wspaniałą siostrą. Nati bez żadnych przeszkód mogła się jej zwierzyć i wyrzucić z siebie wszystko, co nie dawało jej spokoju. W dodatku usłyszała od siostry cenne rady, które mam nadzieję, że wdroży e życie.
    Alvaro musi poznać prawdę odnośnie tego, że Nati wszystko pamięta i zrozumieć, że chciała tego wszystkiego tak samo mocno, jak on.
    Ciąża Leire potwierdzona! Maleństwo na pewno będzie miało kochaną i szczęśliwą rodzinę. W dodatku najlepsze ciocie i wujków na świecie.
    Nati zdecydowała się na sesję Gustavo i bardzo dobrze! Może to doda jej pewności siebie i uwierzy, że jest piękną i wspaniałą kobietą, której niczego nie brakuje. I w pełni zasługuje na szczęście i odnalezienie swojej drugiej połówki.
    Strasznie mnie ciekawi, czy Alvaro dowie się o tej sesji i jak na nią zareaguje. Poza tym czekam z ogromną niecierpliwością na rozwiązanie największej tajemnicy tej historii. Poznanie tożsamości "ofiary" coraz bliżej. Nie mogę się wręcz tego doczekać. 😊

    OdpowiedzUsuń