- Teraz wrzucamy makaron do garnka. Ale nie łamiemy! Wkładamy go pionowo i puszczamy. Gdy namięknie, sam wpadnie do wody i ugotuje się równomiernie. - instruowałam Abril. Podczas jednych z naszych rozmów, dziewczyna przyznała, że ma dwie lewe ręce do gotowania. Nie mogłam przejść obok tego obojętne i zaproponowałam szybki kurs. - Teraz sprawdź na opakowaniu, ile minut mamy go gotować. - poprosiłam.
- Czy w jakiejś dziedzinie nie jesteś idealna? - spytała po nastawieniu kuchennego budzika. Zaśmiałam się jedynie, zaglądając do gotującego się makaronu.
- Raz w tygodniu, moja mama urządzała mi i moim siostrom kurs gotowania. Gdy byłyśmy małe, było to jedną wielką frajdą. Kilka lat później Raquel zaczęła mruczeć pod nosem o feminizmie, ale umiejętność nie przypalenia wody została nam do dzisiaj. - wyjaśniłam.
- Czy w jakiejś dziedzinie nie jesteś idealna? - spytała po nastawieniu kuchennego budzika. Zaśmiałam się jedynie, zaglądając do gotującego się makaronu.
- Raz w tygodniu, moja mama urządzała mi i moim siostrom kurs gotowania. Gdy byłyśmy małe, było to jedną wielką frajdą. Kilka lat później Raquel zaczęła mruczeć pod nosem o feminizmie, ale umiejętność nie przypalenia wody została nam do dzisiaj. - wyjaśniłam.
- Ja wolałam biegać pod stadninie. - wzruszyła ramionami.
- Wszystko przed Tobą.
- Nati? Mogę Cię o coś zapytać? - Abril spojrzała na mnie uważnie, wskakując tyłkiem na szafkę. - Pokłóciliście się z Alvaro? - nie odpowiedziałam, a jedynie zmarszczyłam zdezorientowana czoło. - Chodzi ostatnio jakiś dziwny. Zamyślony. Gdy zapytałam go o Ciebie, to jedynie na mnie syknął.
- Może coś go dręczy. - mruknęłam.
- Też tak uważam, ale on nigdy nie dzielił się z nami swoimi uczuciami. Wolał sam rozwiązywać swoje problemy. Dlatego pomyślałam, że może Ty mogłabyś z nim porozmawiać? - spytała niepewnie. - Macie ze sobą dobry kontakt. Mówi, że jesteś jego przyjaciółką.
- No tak. - westchnęłam, przeczesując włosy. - Spróbuję, ale niczego nie obiecuję. - dodałam. W tym samym momencie drzwi wejściowe się otworzyły, a po kuchni rozległ się dźwięk kuchennego budzika.
- Co mam robić?! - pisnęła spanikowana Abril, zeskakując z szafki.
- Wyłącz po prostu gaz. - zaśmiałam się. - Trzeba odcedzić makaron, ale to lepiej zrobię ja. Jeszcze mi się poparzysz!
- Wszystko przed Tobą.
- Nati? Mogę Cię o coś zapytać? - Abril spojrzała na mnie uważnie, wskakując tyłkiem na szafkę. - Pokłóciliście się z Alvaro? - nie odpowiedziałam, a jedynie zmarszczyłam zdezorientowana czoło. - Chodzi ostatnio jakiś dziwny. Zamyślony. Gdy zapytałam go o Ciebie, to jedynie na mnie syknął.
- Może coś go dręczy. - mruknęłam.
- Też tak uważam, ale on nigdy nie dzielił się z nami swoimi uczuciami. Wolał sam rozwiązywać swoje problemy. Dlatego pomyślałam, że może Ty mogłabyś z nim porozmawiać? - spytała niepewnie. - Macie ze sobą dobry kontakt. Mówi, że jesteś jego przyjaciółką.
- No tak. - westchnęłam, przeczesując włosy. - Spróbuję, ale niczego nie obiecuję. - dodałam. W tym samym momencie drzwi wejściowe się otworzyły, a po kuchni rozległ się dźwięk kuchennego budzika.
- Co mam robić?! - pisnęła spanikowana Abril, zeskakując z szafki.
- Wyłącz po prostu gaz. - zaśmiałam się. - Trzeba odcedzić makaron, ale to lepiej zrobię ja. Jeszcze mi się poparzysz!
- Co tu się dzieje? - w progu własnej kuchni stanął zdezorientowany Alvaro, mierząc nas podejrzliwym spojrzeniem. - Demolujecie mi mieszkanie?
- Oh, to tylko Nati szykuje się do kolejnej edycji Master Chef'a! - zachichotała Abril, podając mi rękawice.
- Nie prawda. Po prostu eksperymentuję i czekam na Ciebie, bo potrzebuję na kimś to wypróbować. - posłałam mu niewinne spojrzenie. Odriozola pokręcił rozbawiony głową, po czym oparł się nonszalancko o ścianę. - Bo zjesz z nami, prawda?
- Abril gotowała? - uniósł zabawnie górną brew.
- No wiesz! - oburzyła się jego młodsza siostra, zakładając ręce na piersi. - Człowiek się stara, a ten ma to gdzieś!
- Żartuję. - poczochrał jej włosy. Obrażona piętnastolatka uciekła do łazienki, aby poprawić swoją fryzurę. - Bunt nastolatka zaczyna mnie przerastać. - westchnął ciężko, podchodząc do mnie.
- Tatuś roku. - zachichotałam pod nosem. - Gdzie trzymasz talerze? Nie chcę się za bardzo rządzić.
- Tutaj. - wskazał na szafkę, po czym odsunął mnie ostrożne, kładąc dłonie na biodrach. Wcześniej ten gest wydawałby mi się niewinny i normalny, lecz teraz poczułam dreszcze na całym ciele. - Polubiłyście się z Abril. - zauważył, rozkładając talerze i sztućce na stolik.
- Twojej siostry nie da się nie lubić. - zauważyłam.
- Oh, to tylko Nati szykuje się do kolejnej edycji Master Chef'a! - zachichotała Abril, podając mi rękawice.
- Nie prawda. Po prostu eksperymentuję i czekam na Ciebie, bo potrzebuję na kimś to wypróbować. - posłałam mu niewinne spojrzenie. Odriozola pokręcił rozbawiony głową, po czym oparł się nonszalancko o ścianę. - Bo zjesz z nami, prawda?
- Abril gotowała? - uniósł zabawnie górną brew.
- No wiesz! - oburzyła się jego młodsza siostra, zakładając ręce na piersi. - Człowiek się stara, a ten ma to gdzieś!
- Żartuję. - poczochrał jej włosy. Obrażona piętnastolatka uciekła do łazienki, aby poprawić swoją fryzurę. - Bunt nastolatka zaczyna mnie przerastać. - westchnął ciężko, podchodząc do mnie.
- Tatuś roku. - zachichotałam pod nosem. - Gdzie trzymasz talerze? Nie chcę się za bardzo rządzić.
- Tutaj. - wskazał na szafkę, po czym odsunął mnie ostrożne, kładąc dłonie na biodrach. Wcześniej ten gest wydawałby mi się niewinny i normalny, lecz teraz poczułam dreszcze na całym ciele. - Polubiłyście się z Abril. - zauważył, rozkładając talerze i sztućce na stolik.
- Twojej siostry nie da się nie lubić. - zauważyłam.
- Cieszę się. - uśmiechnął się.
- Spróbujesz? - oderwałam się od mieszania makaronu z sosem. Alvaro podszedł niepewnie, spoglądając na widelec. - Żartowałam z eksperymentem. - zaśmiałam się, podkładając mu pod nos. Spróbował ostrożnie, spoglądając w moje oczy. Speszona uciekłam wzrokiem w bok.
- I nie zamówiłyście tego w najlepszej restauracji w mieście?
- Wątpisz w mój talent? - uniosłam zadziornie brew.
- Pycha. - puścił mi oczko. Uśmiechnęłam się zanosząc jedzenie na stolik. Alvaro oznajmił, że idzie do łazienki, chcąc wykurzyć stamtąd swoją siostrę.
Dźwięk telefonu oderwał mnie od spoglądania na jego oddalającą się sylwetkę. Zerknęłam z ciekawością na wiadomości od Marii. A raczej zdjęcia mojej sesji, którą mi przesłała. Miałam już przyjemność je obejrzeć, jednak za każdym razem wzbudzały we mnie samozadowolenie.
- Co tak się uśmiechasz do tego wyświetlacza? - zapytała Abril, siadając na swoim miejscu. - Dostałaś jakąś pikantną wiadomość? - poruszała zabawnie brwiami, na co Alvaro posłał mi pełne dezaprobaty spojrzenie.
- Maria wysłała mi zdjęcia z sesji. - odłożyłam telefon. - Potem mi pomożesz wybrać najlepsze do podzielenia się z innymi.
- Tej sesji?! Mogę zobaczyć?! - prawie podskoczyła na krześle z podekscytowania.
- Najpierw obiad. - oznajmiłam stanowczo.
- I kto tu jest mamusią roku. - mruknął pod nosem Odriozola. - O jakiej sesji ona mówi? - spojrzał na mnie uważnie znad talerza.
- Spróbujesz? - oderwałam się od mieszania makaronu z sosem. Alvaro podszedł niepewnie, spoglądając na widelec. - Żartowałam z eksperymentem. - zaśmiałam się, podkładając mu pod nos. Spróbował ostrożnie, spoglądając w moje oczy. Speszona uciekłam wzrokiem w bok.
- I nie zamówiłyście tego w najlepszej restauracji w mieście?
- Wątpisz w mój talent? - uniosłam zadziornie brew.
- Pycha. - puścił mi oczko. Uśmiechnęłam się zanosząc jedzenie na stolik. Alvaro oznajmił, że idzie do łazienki, chcąc wykurzyć stamtąd swoją siostrę.
Dźwięk telefonu oderwał mnie od spoglądania na jego oddalającą się sylwetkę. Zerknęłam z ciekawością na wiadomości od Marii. A raczej zdjęcia mojej sesji, którą mi przesłała. Miałam już przyjemność je obejrzeć, jednak za każdym razem wzbudzały we mnie samozadowolenie.
- Co tak się uśmiechasz do tego wyświetlacza? - zapytała Abril, siadając na swoim miejscu. - Dostałaś jakąś pikantną wiadomość? - poruszała zabawnie brwiami, na co Alvaro posłał mi pełne dezaprobaty spojrzenie.
- Maria wysłała mi zdjęcia z sesji. - odłożyłam telefon. - Potem mi pomożesz wybrać najlepsze do podzielenia się z innymi.
- Tej sesji?! Mogę zobaczyć?! - prawie podskoczyła na krześle z podekscytowania.
- Najpierw obiad. - oznajmiłam stanowczo.
- I kto tu jest mamusią roku. - mruknął pod nosem Odriozola. - O jakiej sesji ona mówi? - spojrzał na mnie uważnie znad talerza.
- Pamiętasz jak Maria namawiała mnie na sesję zdjęciową? - spytałam, na co przytaknął niepewnie głową. - Pomyślałam, że warto spróbować. Żeby potem nie żałować. Po za tym, Gustavo ma dar przekonywania. - zaśmiałam się.
- Gustavo? - wydukał z dziwną miną.
- Fotograf. - wyjaśniłam. Bez słowa wrócił do jedzenia, ale doskonale widziałam powagę wymalowaną na jego twarzy. Abril jedynie uśmiechała się pod nosem, zajadając ugotowany przez siebie makaron.
Poczułam satysfakcję związaną z jego reakcją. Od początku wiedziałam, że nie podobał mu się pomysł ze sesją. A teraz? Miałam wątpliwości czy w ogóle pokazywać mu rezultat! Jednak chęć zobaczenia jego reakcji była ogromna!
Po obiedzie usiadłyśmy z Abril na kanapie, a zamyślony Alvaro we fotelu. Włączyłam sesję, pokazując dziewczynie zdjęcie po zdjęciu. Oczywiście piętnastolatka była zachwycona, co mnie jedynie podbudowało.
- Oh, Ty tutaj nic nie masz na sobie? - wyszeptała wpatrując się jak zaczarowana w jedno ze zdjęć. Alvaro, jakby zaalarmowany, uniósł głowę do góry, wpatrując się we mnie z nieodgadnionym wzrokiem.
- To takie złudzenie. - wyjaśniłam. - Nagie mam jedynie ramiona.
- Pięknie wyszłaś. Tak tajemniczo!
- Jednak te są moje ulubione. - zagryzłam wargę, pokazując ostatni rezultat sesji. Abril uchyliła z wrażenie usta, nie mówiąc ani słowa. Te zdjęcia przepełniały mnie dumą. Doskonale słyszałam słowa wypowiedziane przez Gustavo.
- To koniecznie musi być któreś z nich. - zachichotała. - Wiesz ile dostaniesz lajków? O ile Instagram Ci ich nie zablokuje z powodu ...
- Przestań. - rozbawiona przyłożyłam jej dłoń do ust.
- Gustavo? - wydukał z dziwną miną.
- Fotograf. - wyjaśniłam. Bez słowa wrócił do jedzenia, ale doskonale widziałam powagę wymalowaną na jego twarzy. Abril jedynie uśmiechała się pod nosem, zajadając ugotowany przez siebie makaron.
Poczułam satysfakcję związaną z jego reakcją. Od początku wiedziałam, że nie podobał mu się pomysł ze sesją. A teraz? Miałam wątpliwości czy w ogóle pokazywać mu rezultat! Jednak chęć zobaczenia jego reakcji była ogromna!
Po obiedzie usiadłyśmy z Abril na kanapie, a zamyślony Alvaro we fotelu. Włączyłam sesję, pokazując dziewczynie zdjęcie po zdjęciu. Oczywiście piętnastolatka była zachwycona, co mnie jedynie podbudowało.
- Oh, Ty tutaj nic nie masz na sobie? - wyszeptała wpatrując się jak zaczarowana w jedno ze zdjęć. Alvaro, jakby zaalarmowany, uniósł głowę do góry, wpatrując się we mnie z nieodgadnionym wzrokiem.
- To takie złudzenie. - wyjaśniłam. - Nagie mam jedynie ramiona.
- Pięknie wyszłaś. Tak tajemniczo!
- Jednak te są moje ulubione. - zagryzłam wargę, pokazując ostatni rezultat sesji. Abril uchyliła z wrażenie usta, nie mówiąc ani słowa. Te zdjęcia przepełniały mnie dumą. Doskonale słyszałam słowa wypowiedziane przez Gustavo.
"Wyobraź sobie, że to on jest Twoim fotografem".
- To koniecznie musi być któreś z nich. - zachichotała. - Wiesz ile dostaniesz lajków? O ile Instagram Ci ich nie zablokuje z powodu ...
- Przestań. - rozbawiona przyłożyłam jej dłoń do ust.
- Alvaro, koniecznie musisz to zobaczyć! - pisnęła, wskakując mu na kolana z moim telefonem w rękach. - Wyszła pięknie, prawda?
Uważnie obserwowałam jak spogląda na całą sesję. Domyśliłam się kiedy Abril doszła do TYCH zdjęć, ponieważ jego usta zacisnęły się w wąską linię, a spojrzenie którym mnie obdarzył, wręcz mnie poparzyło.
- Też tak chcę. - westchnęła Abril.
- Po moim trupie. - warknął Odriozola. Jego siostra zmierzyła go zdezorientowanym spojrzeniem, po czym zeszła z kolan. - Nie będziesz paradowała przed obcym facetem w samych majtkach i ... - przerwał wstając nerwowo.
- Dokończ. - założyłam ręce na piersi, spoglądając na niego z wyzwaniem w oczach.
- Z piersiami na wierzchu. - syknął.
- Pokaż mi chociaż jedno ze zdjęć, na których widać mi pierś. - prychnęłam. - Chyba, że to tylko Twoja wyobraźnia.
- Nati, ona ma piętnaście lat! - wskazał ręką na siostrę.
- Też tak chcę. - westchnęła Abril.
- Po moim trupie. - warknął Odriozola. Jego siostra zmierzyła go zdezorientowanym spojrzeniem, po czym zeszła z kolan. - Nie będziesz paradowała przed obcym facetem w samych majtkach i ... - przerwał wstając nerwowo.
- Dokończ. - założyłam ręce na piersi, spoglądając na niego z wyzwaniem w oczach.
- Z piersiami na wierzchu. - syknął.
- Pokaż mi chociaż jedno ze zdjęć, na których widać mi pierś. - prychnęłam. - Chyba, że to tylko Twoja wyobraźnia.
- Nati, ona ma piętnaście lat! - wskazał ręką na siostrę.
- Przecież ja ją do tego nie zmuszam! - oburzyłam się.
- Alvaro ... ja tylko żartowałam. - dodała wystraszona naszą wymianą zdań Abril. - Nie kłóćcie się przeze mnie. - jej brat nic nie odpowiedział, a jedynie wyszedł wściekły do kuchni.
- Idź do siebie Abril. - poprosiłam. - Porozmawiam z nim. - westchnęłam ciężko przeczesując swoje włosy. Ruszyłam w ślad za Odriozolą, który rękoma opierał się o blat szafki i zamyślony spoglądał na widok za oknem. Wściekłość wręcz od niego biła! - O co tak na prawdę chodzi? - spytałam, stając obok niego. - Obydwoje doskonale wiemy, że nie wściekasz się z powodu Abril. Rozumiem, że nie podoba Ci się ta sesja? Spoko, nie robiłam jej dla innych, tylko dla siebie.
- Chciałaś podbudować swoje ego, paradując roznegliżowana przed obcym facetem? - spojrzał na mnie z rozczarowaniem w oczach
- Gustavo to profesjonalny fotograf. A po za tym jest gejem!
- Ale to nadal facet. - mruknął.
- A ja już jestem dorosła i mogę robić co tylko chcę! Uwierz bądź nie, ale jeśli według Ciebie to jest roznegliżowana sesja, to jeszcze nie widziałaś roznegliżowanej sesji! - krzyknęłam czując jak podnosi mi się ciśnienie. Nie miał prawa robić mi scen zazdrości, skoro uważał że jesteśmy tylko przyjaciółmi! - Miałam jedynie głęboki dekolt, więc wielkie mi halo!
- Więc po cholerę się wściekasz i tłumaczysz?
- Bo ... - zamilkłam nie wiedząc co mu odpowiedzieć. - Masz rację. Przecież nie muszę się nikomu spowiadać z tego co robię. Będę chciała, to zrobię sobie nawet rozbieraną sesję i nic nikomu do tego! - odwróciłam się na pięcie z zamiarem wyjścia z jego mieszkania. Chwycił mnie jednak niespodziewanie za łokieć i przycisnął do ściany. Zdezorientowana wpatrywałam się w jego twarz, która była blisko mnie.
- Po moim trupie. - warknął. Niespodziewana fala gorąca zalała moje ciało, a oddech przyspieszył. Cholera, czy on sobie zdawał sprawę z tego, jaki był w tym momencie pociągający?
- Dlaczego? - wydukałam.
- Bo się nie zgadzam. - spojrzał w moje oczy z wyzwaniem.
- Bo ... ? - uniosłam brew, oczekując niecierpliwie jego odpowiedzi. Byłam wręcz pewna, że jedno jego słowo "nie", a nawet nie pomyślałabym o kolejnej sesji.
- Nati. - westchnął ciężko, zamykając na kilka sekund oczy. - Bo jestem ... - dźwięk dzwonka do drzwi, oderwał nas od wpatrywania się w swoje oczy. Alvaro odsunął się nerwowo, po czym udał się otworzyć nieproszonemu gościowi. Z irytacją uderzyłam tyłem głowy w ścianę. Bo jestem ... co?
- Ekipa najlepszej drużyny na świecie melduje się na pokładzie! - wrzaski Asensio było słychać na drugim końcu Madrytu. - Mamy piwko i chipsy! Załączaj FIFĘ Odriozola, co tak stoisz?
- Zapomniałem, że macie wpaść. - mruknął.
- Moje serce krwawi z tego powodu ... oh! Nati! - Marco uśmiechnął się na mój widok, a po chwili objął mocno. - Nie przeszkodziliśmy w niczym, prawda? Bo jakby co, to wyjdziemy. Może jeszcze stanie na wysokości zadania.
- Przypominam Ci pajacu, że to córka Emilio Butragueño. Chcesz żyć? - prychnął Isco, rzucając chipsy na kanapę i całując mnie w policzki na powitanie.
- Słyszałeś Odriozola? To córka Butragueño! - zawołał Mariano, czochrając go po głowie. - Chociaż i tak jesteś na lepszej pozycji niż Niguez.
- Robicie z mojego ojca potwora. - oburzyłam się. - A prawda jest taka, że bardzo dobrze dogaduje się z Saulem, a teraz będzie dziadkiem więc ... - błyskawicznie zamknęłam usta dłonią, gdy dotarło do mnie jaką gafę strzeliłam. Cztery uważne spojrzenia spoczęły na mojej twarzy.
- Lola jest w ciąży?! - krzyknął podekscytowany Asensio. Boże, jak ona nienawidziła gdy tak ją nazywał!
- Tylko was błagam, ani słowa nikomu! - jęknęłam. - Wiem, że nie potraficie utrzymać jęzorów za zębiskami, ale chociaż raz moglibyście pokazać, że się mylę! Niech ona sama się wam pochwali, nie odbierajcie jej tej przyjemności.
- Alvaro ... ja tylko żartowałam. - dodała wystraszona naszą wymianą zdań Abril. - Nie kłóćcie się przeze mnie. - jej brat nic nie odpowiedział, a jedynie wyszedł wściekły do kuchni.
- Idź do siebie Abril. - poprosiłam. - Porozmawiam z nim. - westchnęłam ciężko przeczesując swoje włosy. Ruszyłam w ślad za Odriozolą, który rękoma opierał się o blat szafki i zamyślony spoglądał na widok za oknem. Wściekłość wręcz od niego biła! - O co tak na prawdę chodzi? - spytałam, stając obok niego. - Obydwoje doskonale wiemy, że nie wściekasz się z powodu Abril. Rozumiem, że nie podoba Ci się ta sesja? Spoko, nie robiłam jej dla innych, tylko dla siebie.
- Chciałaś podbudować swoje ego, paradując roznegliżowana przed obcym facetem? - spojrzał na mnie z rozczarowaniem w oczach
- Gustavo to profesjonalny fotograf. A po za tym jest gejem!
- Ale to nadal facet. - mruknął.
- A ja już jestem dorosła i mogę robić co tylko chcę! Uwierz bądź nie, ale jeśli według Ciebie to jest roznegliżowana sesja, to jeszcze nie widziałaś roznegliżowanej sesji! - krzyknęłam czując jak podnosi mi się ciśnienie. Nie miał prawa robić mi scen zazdrości, skoro uważał że jesteśmy tylko przyjaciółmi! - Miałam jedynie głęboki dekolt, więc wielkie mi halo!
- Więc po cholerę się wściekasz i tłumaczysz?
- Bo ... - zamilkłam nie wiedząc co mu odpowiedzieć. - Masz rację. Przecież nie muszę się nikomu spowiadać z tego co robię. Będę chciała, to zrobię sobie nawet rozbieraną sesję i nic nikomu do tego! - odwróciłam się na pięcie z zamiarem wyjścia z jego mieszkania. Chwycił mnie jednak niespodziewanie za łokieć i przycisnął do ściany. Zdezorientowana wpatrywałam się w jego twarz, która była blisko mnie.
- Po moim trupie. - warknął. Niespodziewana fala gorąca zalała moje ciało, a oddech przyspieszył. Cholera, czy on sobie zdawał sprawę z tego, jaki był w tym momencie pociągający?
- Dlaczego? - wydukałam.
- Bo się nie zgadzam. - spojrzał w moje oczy z wyzwaniem.
- Bo ... ? - uniosłam brew, oczekując niecierpliwie jego odpowiedzi. Byłam wręcz pewna, że jedno jego słowo "nie", a nawet nie pomyślałabym o kolejnej sesji.
- Nati. - westchnął ciężko, zamykając na kilka sekund oczy. - Bo jestem ... - dźwięk dzwonka do drzwi, oderwał nas od wpatrywania się w swoje oczy. Alvaro odsunął się nerwowo, po czym udał się otworzyć nieproszonemu gościowi. Z irytacją uderzyłam tyłem głowy w ścianę. Bo jestem ... co?
- Ekipa najlepszej drużyny na świecie melduje się na pokładzie! - wrzaski Asensio było słychać na drugim końcu Madrytu. - Mamy piwko i chipsy! Załączaj FIFĘ Odriozola, co tak stoisz?
- Zapomniałem, że macie wpaść. - mruknął.
- Moje serce krwawi z tego powodu ... oh! Nati! - Marco uśmiechnął się na mój widok, a po chwili objął mocno. - Nie przeszkodziliśmy w niczym, prawda? Bo jakby co, to wyjdziemy. Może jeszcze stanie na wysokości zadania.
- Przypominam Ci pajacu, że to córka Emilio Butragueño. Chcesz żyć? - prychnął Isco, rzucając chipsy na kanapę i całując mnie w policzki na powitanie.
- Słyszałeś Odriozola? To córka Butragueño! - zawołał Mariano, czochrając go po głowie. - Chociaż i tak jesteś na lepszej pozycji niż Niguez.
- Robicie z mojego ojca potwora. - oburzyłam się. - A prawda jest taka, że bardzo dobrze dogaduje się z Saulem, a teraz będzie dziadkiem więc ... - błyskawicznie zamknęłam usta dłonią, gdy dotarło do mnie jaką gafę strzeliłam. Cztery uważne spojrzenia spoczęły na mojej twarzy.
- Lola jest w ciąży?! - krzyknął podekscytowany Asensio. Boże, jak ona nienawidziła gdy tak ją nazywał!
- Tylko was błagam, ani słowa nikomu! - jęknęłam. - Wiem, że nie potraficie utrzymać jęzorów za zębiskami, ale chociaż raz moglibyście pokazać, że się mylę! Niech ona sama się wam pochwali, nie odbierajcie jej tej przyjemności.
- Dla Loli się poświecę. - Marco wzruszył ramionami i sam dorwał się do załączania FIFY.
- Dziecko będzie Madridistą czy Rojiblanco?
- Serio Mariano? - wywróciłam oczami.
- Dziecko będzie Madridistą czy Rojiblanco?
- Serio Mariano? - wywróciłam oczami.
- Najważniejsze żeby było zdrowe. - mruknął Alvaro, na co posłałam mu uśmiech. Zmierzyłam całą bandę uważnym spojrzeniem, dochodząc do wniosku że nic tu po mnie. Zresztą, wieczorem czekała mnie rodzinna kolacja, więc najwyższa pora abym wróciła do swojego mieszkania. Pożegnałam się ze wszystkimi, jeszcze raz prosząc o dyskrecję. Chociaż i tak im nie wierzyłam.
*
*
Wieczorem zameldowałam się w swoim rodzinnym domu. O dziwo, byłam pierwszym gościem. Dlatego z rozbawieniem mogłam obserwować mamę, która krzątała się wokół stołu, sprawdzając czy wszystko jest na swoim miejscu.
- Pani Soniu, czy ja kiedykolwiek panią zawiodłam? - zapytała z uśmiechem nasza ukochana Dolores. Stałyśmy ramię w ramię spoglądając na moją poddenerwowaną matkę.
- Oh, przecież wiesz, że to nie o to chodzi. - jęknęła dosuwając jedno z krzeseł. - Raquel nareszcie przyprowadzi do domu Fernando, a do tego Emilio wspominał, że przyjdzie z osobą towarzyszącą. Z kolei Leire oznajmiła, że ma nam coś ważnego do powiedzenia! Dzięki Bogu, u Ciebie Nati jest stabilnie.
- Oprócz tego, że zrobiłam sobie rozbieraną sesję. - wzruszyłam ramionami. Matka spojrzała na mnie jak na ducha, po czym usiadła z impetem na kanapie. - Żartowałam! - pisnęłam ze śmiechem.
- Pani Soniu, czy ja kiedykolwiek panią zawiodłam? - zapytała z uśmiechem nasza ukochana Dolores. Stałyśmy ramię w ramię spoglądając na moją poddenerwowaną matkę.
- Oh, przecież wiesz, że to nie o to chodzi. - jęknęła dosuwając jedno z krzeseł. - Raquel nareszcie przyprowadzi do domu Fernando, a do tego Emilio wspominał, że przyjdzie z osobą towarzyszącą. Z kolei Leire oznajmiła, że ma nam coś ważnego do powiedzenia! Dzięki Bogu, u Ciebie Nati jest stabilnie.
- Oprócz tego, że zrobiłam sobie rozbieraną sesję. - wzruszyłam ramionami. Matka spojrzała na mnie jak na ducha, po czym usiadła z impetem na kanapie. - Żartowałam! - pisnęłam ze śmiechem.
- Wykończycie starą matkę!
- Wcale nie jesteś taka stara. - ucałowałam ją w policzek, na co z uśmiechem pogładziła moje włosy. - I nie musisz się denerwować. Fernando jest bardzo sympatyczny, kolejna wybranka Emilio na pewno nie jest zbyt wybredna, a Leire i Saul ... coś ważnego, nie znaczy że poważnego. Więc nie panikuj!
- Wcale nie jesteś taka stara. - ucałowałam ją w policzek, na co z uśmiechem pogładziła moje włosy. - I nie musisz się denerwować. Fernando jest bardzo sympatyczny, kolejna wybranka Emilio na pewno nie jest zbyt wybredna, a Leire i Saul ... coś ważnego, nie znaczy że poważnego. Więc nie panikuj!
- A Twój ojciec jak zwykle siedzi w gabinecie. - prychnęła.
Dźwięk dzwonka do drzwi, oderwał nas od konwersacji. Zaproponowałam, że otworzę, więc spokojnym krokiem udałam się w stronę oczekujących gości. Z uśmiechem przywitałam się z Leire i Saulem.
- Mama twierdzi, że Emilio kogoś przyprowadzi. - rzuciłam konspiracyjnym szeptem, gdy siedzieliśmy w salonie. Siostra spojrzała na mnie jak na idiotkę.
- Która dała się nabrać na jego gadane? - mruknął Saul, bawiąc się bransoletką swojej ukochanej. Nie było tajemnicą, że nie darzyli się z Emilio sympatią. Jednak dla Leire starali się jako tako zachowywać w swoim towarzystwie.
- O ile owa "która" istnieje. - wzruszyłam ramionami.
- To Raquel! - zawołała mama, wypadając jak burza z kuchni. Ojciec, który wyszedł z gabinetu, chcąc się z nami przywitać, chcąc nie chcąc musiał udać się za nią. Nie chcieliśmy im przeszkadzać w tym "oficjalnym" zapoznaniu, więc zaproponowałam, abyśmy udali się do jadalni.
Dźwięk dzwonka do drzwi, oderwał nas od konwersacji. Zaproponowałam, że otworzę, więc spokojnym krokiem udałam się w stronę oczekujących gości. Z uśmiechem przywitałam się z Leire i Saulem.
- Mama twierdzi, że Emilio kogoś przyprowadzi. - rzuciłam konspiracyjnym szeptem, gdy siedzieliśmy w salonie. Siostra spojrzała na mnie jak na idiotkę.
- Która dała się nabrać na jego gadane? - mruknął Saul, bawiąc się bransoletką swojej ukochanej. Nie było tajemnicą, że nie darzyli się z Emilio sympatią. Jednak dla Leire starali się jako tako zachowywać w swoim towarzystwie.
- O ile owa "która" istnieje. - wzruszyłam ramionami.
- To Raquel! - zawołała mama, wypadając jak burza z kuchni. Ojciec, który wyszedł z gabinetu, chcąc się z nami przywitać, chcąc nie chcąc musiał udać się za nią. Nie chcieliśmy im przeszkadzać w tym "oficjalnym" zapoznaniu, więc zaproponowałam, abyśmy udali się do jadalni.
Chwilę później wszyscy siedzieliśmy przy stole, rozmawiając na błahe tematy. Oczywiście brakowało Emilio, który jak zwykle się spóźniał! Kompletnie nie brał pod uwagę tego, że mogłabym być głodna.
- Bycie policjantem jest na pewno niebezpieczne. - zagadnęła mama.
- Owszem, są takie sprawy. - przytaknął Fernando. - Ale bycie policjantem śledczym jest z tym związane. Musimy minimalizować to niebezpieczeństwo, aby inni czuli się bezpiecznie.
- Bycie policjantem jest na pewno niebezpieczne. - zagadnęła mama.
- Owszem, są takie sprawy. - przytaknął Fernando. - Ale bycie policjantem śledczym jest z tym związane. Musimy minimalizować to niebezpieczeństwo, aby inni czuli się bezpiecznie.
- Masz własny pistolet? - spytałam podekscytowana.
- Mam, ale dzisiaj nie wziąłem go ze sobą. - posłał mi czarujący uśmiech, który odwzajemniłam.
- Mam, ale dzisiaj nie wziąłem go ze sobą. - posłał mi czarujący uśmiech, który odwzajemniłam.
- Jak się poznaliście z Raquel? - podekscytowanie mamy było wręcz namacalne. W sumie sama byłam tego ciekawa, ponieważ siostra była strasznie tajemnicza jeśli chodzi o jej relacje z Fernando.
- Prowadziliśmy śledztwo związane z handlem narkotyków wśród celebrytów. - rodzice momentalnie zmierzyli Raquel spanikowanymi spojrzeniami, na co jedynie wywróciła oczami. - Spokojnie, to nie państwa córka była jednym z naszych celów. Ale jeden z jej kolegów ze studia już tak. Przez przypadek wparowaliśmy do jej garderoby. - posłał jej szeroki uśmiech, na co zarumieniona spuściła wzrok. - Próbowałem ją przeprosić, ale nie dała mi dojść do słowa.
- Oh, no coś Ty. - Leire zachichotała pod nosem, co sama odwzajemniłam. - Znając życie, nawrzeszczała na Ciebie.
- Nigdy wcześniej nie spotkałem tak uroczo wściekającej się kobiety.
- Po prostu nigdy wcześniej nie spotkałeś sióstr Butragueño. - rzucił rozbawiony Saul, patrząc z czułością na swoją narzeczoną.
- Które odziedziczyły to po swojej matce. - podkreślił tata. Mama posłała mu niewinny uśmiech z drugiej strony stołu. - Kochanie, Emilio chyba się spóźni.
- Właśnie, a ja jestem głodna. - Leire zrobiła niezadowoloną minę, kładąc ręce na brzuchu.
- Prowadziliśmy śledztwo związane z handlem narkotyków wśród celebrytów. - rodzice momentalnie zmierzyli Raquel spanikowanymi spojrzeniami, na co jedynie wywróciła oczami. - Spokojnie, to nie państwa córka była jednym z naszych celów. Ale jeden z jej kolegów ze studia już tak. Przez przypadek wparowaliśmy do jej garderoby. - posłał jej szeroki uśmiech, na co zarumieniona spuściła wzrok. - Próbowałem ją przeprosić, ale nie dała mi dojść do słowa.
- Oh, no coś Ty. - Leire zachichotała pod nosem, co sama odwzajemniłam. - Znając życie, nawrzeszczała na Ciebie.
- Nigdy wcześniej nie spotkałem tak uroczo wściekającej się kobiety.
- Po prostu nigdy wcześniej nie spotkałeś sióstr Butragueño. - rzucił rozbawiony Saul, patrząc z czułością na swoją narzeczoną.
- Które odziedziczyły to po swojej matce. - podkreślił tata. Mama posłała mu niewinny uśmiech z drugiej strony stołu. - Kochanie, Emilio chyba się spóźni.
- Właśnie, a ja jestem głodna. - Leire zrobiła niezadowoloną minę, kładąc ręce na brzuchu.
- Kilka minut was nie zbawi.
- Powiedz to swojemu wnukowi albo wnuczce. - mruknęła pod nosem, jednak szelmowski uśmiech wkradł się na jej usta. Rodzice spojrzeli na siebie zdezorientowani, a następnie na nią. - Miałam inaczej wam to przekazać, ale ja na prawdę jestem głodna. - jęknęła. - A właściwie to ... my.
- Radziłabym jej posłuchać. - zaśmiał się Saul. - Gdy jest głodna, zaczyna być nerwowa, co w połączeniu z ciążowymi hormonami ...
- Bo mam w sobie małego Nigueza, który jak tatuś jest niecierpliwy gdy jest głodny, więc mnie nie prowokuj. - syknęła.
- Dolores! Kolacja! - krzyknęła mama, a po chwili zerwała się ze swojego miejsca. Podbiegła do Leire i mocno wyściskała wzruszona. - Tak bardzo się cieszę! Słyszałeś Emilio, będziemy dziadkami! - rozbawiona zerknęłam na tatę, który z zamglonymi oczami i uśmiechem spoglądał na Leire. Po chwili jednak wstał i ucałował z czułością jej skroń, a Saulowi pogratulował podając dłoń.
- Teraz rozumiem te insynuacje Isco i Asensio. - mruknął, gdy Raquel gratulowała naszej siostrze. Od razu poczułam ogarniającą mnie panikę. - Tylko dlaczego oni wiedzieli wcześniej ode mnie?
- Ale ... nikt nie wiedział. - wydukała Leire.
- Wymsknęło mi się? - szepnęłam niewinnie. - Zabije tych gadów! Co Ci powiedzieli?
- Zadzwoniłem do Mariano, żeby wpadł z samego rana podpisać zaległe dokumenty. W tle słyszałem przekrzykiwania Isco i Asensio z gratulacjami. Ktoś musiał ich uciszać, bo to nie było zbyt wyraźne. Teraz już wiem co mieli na myśli.
- Zabije, zabije, zabije ... - syczałam ściskając dłoń na widelcu. - Fernando, czy zostanę oczyszczona z zarzutów, gdy uratuje świat przed głupotą tych imbecyli?
- Zobaczę co będzie się dało zrobić.
- Nawet jeśli Fernando Ci pomoże uniknąć dożywocia, to ich fanki nie dadzą Ci żyć. - zauważyła trafnie Raquel. - Także więzienie w Meksyku jest lepszym rozwiązaniem.
- Emilio! - klasnęła mama, gdy wokół rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Zerwała się z krzesła i tyle ją wiedzieliśmy. Zaśmiałam się z Leire, która jedynie wzruszyła ramionami nie odrywając się od jedzenia.
- Od kiedy on puka? - spytała zdezorientowana Raquel. - Kim ona jest i co z nim zrobiła?!
Nagle do jadalni weszła wysoka brunetka z cudownymi niebieskimi oczami, posyłając nam tajemniczy uśmiech. Nawet Leire oderwała się od makaronu! Z wrażenia prawie uchyliłam usta, gdy zorientowałam się, że przed nami stoi sama Sara Sampaio! Bo to raczej nie był sobowtór ...
- Cześć wszystkim! - zawołał wyszczerzony Emilio. - Poznajcie, to Sara. - objął ją ramieniem. - Poznaliśmy się na Ibizie. A to moja rodzinka. - wskazał na nas ręką.
- Miło Cię poznać Saro. - rzuciła Leire, chwytając z powrotem za swój widelec. - Emilio, czy Ty chociaż raz możesz być na czas? Prawie padłam z głodu!
- Jest w ciąży. - wyjaśniła Raquel, nadal zszokowana obecnością słynnej portugalskiej modelki.
- Z kim? - wydukał nasz ćwierćinteligenty brat. Z całej siły pacnęłam się otwartą dłonią w czoło. Leire wyglądała jakby miała mu wbić widelec pomiędzy oczy! - No przecież żartuję! Saul mi obiecał, że będę ojcem chrzestnym. - wyszczerzył się.
- Powiedz to swojemu wnukowi albo wnuczce. - mruknęła pod nosem, jednak szelmowski uśmiech wkradł się na jej usta. Rodzice spojrzeli na siebie zdezorientowani, a następnie na nią. - Miałam inaczej wam to przekazać, ale ja na prawdę jestem głodna. - jęknęła. - A właściwie to ... my.
- Radziłabym jej posłuchać. - zaśmiał się Saul. - Gdy jest głodna, zaczyna być nerwowa, co w połączeniu z ciążowymi hormonami ...
- Bo mam w sobie małego Nigueza, który jak tatuś jest niecierpliwy gdy jest głodny, więc mnie nie prowokuj. - syknęła.
- Dolores! Kolacja! - krzyknęła mama, a po chwili zerwała się ze swojego miejsca. Podbiegła do Leire i mocno wyściskała wzruszona. - Tak bardzo się cieszę! Słyszałeś Emilio, będziemy dziadkami! - rozbawiona zerknęłam na tatę, który z zamglonymi oczami i uśmiechem spoglądał na Leire. Po chwili jednak wstał i ucałował z czułością jej skroń, a Saulowi pogratulował podając dłoń.
- Teraz rozumiem te insynuacje Isco i Asensio. - mruknął, gdy Raquel gratulowała naszej siostrze. Od razu poczułam ogarniającą mnie panikę. - Tylko dlaczego oni wiedzieli wcześniej ode mnie?
- Ale ... nikt nie wiedział. - wydukała Leire.
- Wymsknęło mi się? - szepnęłam niewinnie. - Zabije tych gadów! Co Ci powiedzieli?
- Zadzwoniłem do Mariano, żeby wpadł z samego rana podpisać zaległe dokumenty. W tle słyszałem przekrzykiwania Isco i Asensio z gratulacjami. Ktoś musiał ich uciszać, bo to nie było zbyt wyraźne. Teraz już wiem co mieli na myśli.
- Zabije, zabije, zabije ... - syczałam ściskając dłoń na widelcu. - Fernando, czy zostanę oczyszczona z zarzutów, gdy uratuje świat przed głupotą tych imbecyli?
- Zobaczę co będzie się dało zrobić.
- Nawet jeśli Fernando Ci pomoże uniknąć dożywocia, to ich fanki nie dadzą Ci żyć. - zauważyła trafnie Raquel. - Także więzienie w Meksyku jest lepszym rozwiązaniem.
- Emilio! - klasnęła mama, gdy wokół rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Zerwała się z krzesła i tyle ją wiedzieliśmy. Zaśmiałam się z Leire, która jedynie wzruszyła ramionami nie odrywając się od jedzenia.
- Od kiedy on puka? - spytała zdezorientowana Raquel. - Kim ona jest i co z nim zrobiła?!
Nagle do jadalni weszła wysoka brunetka z cudownymi niebieskimi oczami, posyłając nam tajemniczy uśmiech. Nawet Leire oderwała się od makaronu! Z wrażenia prawie uchyliłam usta, gdy zorientowałam się, że przed nami stoi sama Sara Sampaio! Bo to raczej nie był sobowtór ...
- Cześć wszystkim! - zawołał wyszczerzony Emilio. - Poznajcie, to Sara. - objął ją ramieniem. - Poznaliśmy się na Ibizie. A to moja rodzinka. - wskazał na nas ręką.
- Miło Cię poznać Saro. - rzuciła Leire, chwytając z powrotem za swój widelec. - Emilio, czy Ty chociaż raz możesz być na czas? Prawie padłam z głodu!
- Jest w ciąży. - wyjaśniła Raquel, nadal zszokowana obecnością słynnej portugalskiej modelki.
- Z kim? - wydukał nasz ćwierćinteligenty brat. Z całej siły pacnęłam się otwartą dłonią w czoło. Leire wyglądała jakby miała mu wbić widelec pomiędzy oczy! - No przecież żartuję! Saul mi obiecał, że będę ojcem chrzestnym. - wyszczerzył się.
- Chyba po moim trupie. - warknął Niguez.
- Siadajcie proszę. - tata zapobiegł katastrofie, wskazując na wolne miejsca. Boże, moja rodzina była nienormalna!
Po kolacji udałam się na taras, aby choć na chwilę oderwać się od całego zamieszania. Słowa Alvaro nie dawały mi spokoju. "Po moim trupie". "Nie zgadzam się". "Bo jestem ...". Jestem co? Nie dawało mi to spokoju! Tysiące scenariuszy przelatywało mi przez głowę! Musiałam koniecznie z nim wszystko wyjaśnić.
Do tego pozostawała sprawa z tajemniczą ofiarą. Z początku bagatelizowałam całą sprawę, ale z każdym kolejnym bukietem, co raz bardziej się denerwowałam. Szczególnie gdy zrozumiałam, że to nie Alvaro jest ich nadawcą. Nie lubiłam takich tajemnic. To mógł być ktokolwiek!
- Czemu stoisz tu sama? - usłyszałam za plecami głos Fernando.
- Zauważyłeś, że moja rodzina nie jest do końca normalna? - zapytałam z uśmiechem, który odwzajemnił. - Cieszę się, że Raquel nareszcie poznała kogoś porządnego. I że się zakochała!
- Miło mi. - oparł się o balustradę obok mnie. - Uwierz mi, bardzo denerwowałem się poznaniem was wszystkich. Zależało mi na tym, abym został zaakceptowany. Okazało się, że nie mam czym się martwić.
- Policjant w rodzinie to zawsze jakieś poczucie bezpieczeństwa. - zauważyłam rozbawiona. I właśnie w tym momencie w głowie zawitała mi pewna myśl. - Fernando? Powiedziałeś, że jesteś policjantem śledczym. Czyli ... jak detektyw? - spojrzałam na niego niepewnie.
- Zgadza się.
- A czy ... mógłbyś coś dla mnie sprawdzić? To głupie, ale ... czy jest szansa sprawdzić, kto wysyła mi tajemnicze bukiety?
- Dostajesz tajemnicze bukiety? - zmarszczył czoło.
- Właściwie to nie ma w nich nic podejrzanego. To jedna osoba, ponieważ cały czas podpisuje się "Twoja ofiara". Jednak ... co raz bardziej zaczyna mnie niepokoić fakt, że nie wiem kto za tym stoi. - wyjaśniłam.
- Rozumiem. - pokiwał głową, myśląc nad czymś intensywnie. - Jeśli dostajesz karteczki, to znaczy że ta osoba musi podać nazwisko albo numer telefonu gdy je zamawia. Masz chociaż jedną przy sobie?
- Powinnam mieć w moim pokoju. Nie wzięłam wszystkich rzeczy. - poinformowałam go, udając się na górę. Tak jak sądziłam, karteczka nadal znajdowała się w komodzie. Podałam ją niepewnie Fernando, który w skupieniu oddalił się, wybierając jakiś numer. Nie chcąc mu przeszkadzać, wróciłam do salonu.
- Ona cały czas patrzy na Saula. - mruknęła do mnie niezadowolona Leire. Zerknęłam na jej narzeczonego, który skupiony był na rozmowie z naszym ojcem. Następnie swój wzrok przeniosłam na Sarę.
- Wydaje Ci się.
- Co się dzieje? - Saul zauważył minę Leire i momentalnie zareagował. Ta jedynie wzruszyła ramionami spuszczając wzrok. - Może wrócimy do domu? Powinnaś odpocząć.
- To świetny pomysł. - poparłam go. Z uśmiechem wyciągnął dłoń do swojej narzeczonej, który uścisnęła z wyraźnie poprawionym humorem. - Pamiętaj, to tylko hormony. - puściłam jej oczko.
- Nati? - odwróciłam głowę do Fernando, stojącego w drzwiach tarasu. - Mogę Cię na chwilę prosić? - wcale nie podobała mi się jego mina. Wydawał się być zdezorientowany i zaniepokojony. Niepewnie wyszłam na taras. - I co? Dowiedziałeś się czegoś?
- Tak. Wiem od kogo dostajesz kwiaty. - westchnął. Poczułam adrenalinę, która ogarnęła moje ciało. To było aż tak proste? Wystarczyło poprosić Fernando o interwencję? Dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej!
- Kto to jest? - spytałam niecierpliwie.
- Bukiety są zamawiane na nazwisko ...
***
Ależ ze mnie zołza, co? ^^
W kolejnym rozdziale kilka tajemnic i niedomówień wyjdzie na jaw, zobaczycie Saula w nowej roli, a Nati stanie przed życiową szansą ... także zachęcam do wyrażania swoich opinii, które są zastrzykiem mojej weny oraz już teraz zapraszam na kolejny rozdział :)
Do tego pozostawała sprawa z tajemniczą ofiarą. Z początku bagatelizowałam całą sprawę, ale z każdym kolejnym bukietem, co raz bardziej się denerwowałam. Szczególnie gdy zrozumiałam, że to nie Alvaro jest ich nadawcą. Nie lubiłam takich tajemnic. To mógł być ktokolwiek!
- Czemu stoisz tu sama? - usłyszałam za plecami głos Fernando.
- Zauważyłeś, że moja rodzina nie jest do końca normalna? - zapytałam z uśmiechem, który odwzajemnił. - Cieszę się, że Raquel nareszcie poznała kogoś porządnego. I że się zakochała!
- Miło mi. - oparł się o balustradę obok mnie. - Uwierz mi, bardzo denerwowałem się poznaniem was wszystkich. Zależało mi na tym, abym został zaakceptowany. Okazało się, że nie mam czym się martwić.
- Policjant w rodzinie to zawsze jakieś poczucie bezpieczeństwa. - zauważyłam rozbawiona. I właśnie w tym momencie w głowie zawitała mi pewna myśl. - Fernando? Powiedziałeś, że jesteś policjantem śledczym. Czyli ... jak detektyw? - spojrzałam na niego niepewnie.
- Zgadza się.
- A czy ... mógłbyś coś dla mnie sprawdzić? To głupie, ale ... czy jest szansa sprawdzić, kto wysyła mi tajemnicze bukiety?
- Dostajesz tajemnicze bukiety? - zmarszczył czoło.
- Właściwie to nie ma w nich nic podejrzanego. To jedna osoba, ponieważ cały czas podpisuje się "Twoja ofiara". Jednak ... co raz bardziej zaczyna mnie niepokoić fakt, że nie wiem kto za tym stoi. - wyjaśniłam.
- Rozumiem. - pokiwał głową, myśląc nad czymś intensywnie. - Jeśli dostajesz karteczki, to znaczy że ta osoba musi podać nazwisko albo numer telefonu gdy je zamawia. Masz chociaż jedną przy sobie?
- Powinnam mieć w moim pokoju. Nie wzięłam wszystkich rzeczy. - poinformowałam go, udając się na górę. Tak jak sądziłam, karteczka nadal znajdowała się w komodzie. Podałam ją niepewnie Fernando, który w skupieniu oddalił się, wybierając jakiś numer. Nie chcąc mu przeszkadzać, wróciłam do salonu.
- Ona cały czas patrzy na Saula. - mruknęła do mnie niezadowolona Leire. Zerknęłam na jej narzeczonego, który skupiony był na rozmowie z naszym ojcem. Następnie swój wzrok przeniosłam na Sarę.
- Wydaje Ci się.
- Co się dzieje? - Saul zauważył minę Leire i momentalnie zareagował. Ta jedynie wzruszyła ramionami spuszczając wzrok. - Może wrócimy do domu? Powinnaś odpocząć.
- To świetny pomysł. - poparłam go. Z uśmiechem wyciągnął dłoń do swojej narzeczonej, który uścisnęła z wyraźnie poprawionym humorem. - Pamiętaj, to tylko hormony. - puściłam jej oczko.
- Nati? - odwróciłam głowę do Fernando, stojącego w drzwiach tarasu. - Mogę Cię na chwilę prosić? - wcale nie podobała mi się jego mina. Wydawał się być zdezorientowany i zaniepokojony. Niepewnie wyszłam na taras. - I co? Dowiedziałeś się czegoś?
- Tak. Wiem od kogo dostajesz kwiaty. - westchnął. Poczułam adrenalinę, która ogarnęła moje ciało. To było aż tak proste? Wystarczyło poprosić Fernando o interwencję? Dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej!
- Kto to jest? - spytałam niecierpliwie.
- Bukiety są zamawiane na nazwisko ...
***
Ależ ze mnie zołza, co? ^^
W kolejnym rozdziale kilka tajemnic i niedomówień wyjdzie na jaw, zobaczycie Saula w nowej roli, a Nati stanie przed życiową szansą ... także zachęcam do wyrażania swoich opinii, które są zastrzykiem mojej weny oraz już teraz zapraszam na kolejny rozdział :)
Ledwo skończyłam komentować rozdział u Julki, a pojawiła się nowość tutaj. I jak ja mam za Wami nadążyć? Szczególnie, gdy tyle się w tych rozdziałach dzieje.
OdpowiedzUsuńZacznę od lekcji gotowania. Jak ja doskonale rozumiem Abril. Też często mam wrażenie, że w kuchni mam dwie lewe ręce, choć jak już coś ugotuję, to zwykle jest dobre. Fajnie, że Nat postanowiła ją trochę poduczyć. Dziewczyny mają ze sobą naprawdę doskonały kontakt, a to jest bardzo ważne.
Coś tak się spodziewałam, że reakcja Alvaro na sesje Natalii będzie bardzo gwałtowna. W końcu jednak nie jest to całkowicie niewinna sesja. Może spojrzałby na nią trochę łagodniejszym okiem, gdyby sam był tym fotografem ;)
Ale niewątpliwie reakcja Odrizoli musiała dać Nat do myślenia. W końcu to była zazdrość w najczystszej postaci. Gdyby była dla mężczyzny tylko przyjaciółką, to pewnie by przyklasnął temu, że robi coś dla siebie albo coś podobnego. A on był po prostu zazdrosny.
No i prawie wyznał co czuje! Tylko ta banda przygłupków musiała wpaść i wszystko zepsuć. A była tak blisko.
Natalia to jednak papla rzadkiej maści. A piłkarze nie są wcale lepsi. Zaraz się okaże, że o małym Niguezie wie już cały Madryt.
Zawsze wiedziałam, że posiadanie policjanta w rodzinie może być przydatne. Mam więc nadzieję, że Raquel nie odepchnie od siebie Fernardo. Szczególnie, że ten zakochał się w jej awanturze, a to już wiele znaczy.
Strasznie ciekawi mnie, kto jest tą tajemniczą ofiarą. Nadal nie mam żadnych, ale to najmniejszych przypuszczeń.
Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
Jak mogłaś zakończyć w takim momencie? Przecież ja teraz oszaleję z ciekawości kim jest ta tajemnicza osoba od kwiatów. Im bliżej poznania tego sekretu tym bardziej nie mam pojęcia, kim ona może być. Niezawodna Nati, jak zawsze stanęła na wysokości zadania. 😊 Tym razem udzieliła cenne porady kulinarne Abril. Przy okazji imponując Alvaro swoimi zdolnościami w kuchni. W końcu bardzo mu smakowało. Podobno przez żołądek do serca..., chociaż nie. On już i tak jest bezgranicznie zakochany w Nati.
OdpowiedzUsuńŚwiadczy o tym choćby jego reakcja na wieść o jej sesji. Która swoją drogą na pewno dodała ogromu pewności siebie Nati i wyszła świetnie.
Mina Alvaro, gdy oglądał te zdjęcia musiała być bezcenna. Przecież on mało co, a nie wyszedł tam z siebie. A potem jeszcze prawie pokłócił się o to z Nati. Choć koniec tej wymiany zdań mógł być bardzo interesujący. 😁 Cóż on takiego chciał jej powiedzieć? Że też akurat wtedy musiała wpaść ta wścibska banda. Przy okazji poznając sekret Leire. 😂
Kolacja w domu państwa Butragueño była przezabawna. Spotkania rodzinne w tym domu zresztą nie mogłyby nie nieść za sobą sporej dawki humoru.
Raquel w końcu przedstawiła rodzicom Fernando. Na szczęście został on przez wszystkich zaakceptowany i przyjęty do grona bliskich osób jego wybranki. Która przy nim przeszła zdumiewającą przemianę. Przy okazji dowiedziałyśmy się jak to się poznali. Raquel musiała być wtedy naprawdę wściekła...
Pojawił się też Emilio, który to znalazł sobie ciekawą dziewczynę... 😄 Ciekawe, czy to coś poważnego? Jednak niech Sara uważa na Leire i trzyma się od Saula z daleka. On już ma narzeczoną! No chyba, że chce mieć do czynienia z zazdrosną i z szalejącymi hormonami dziewczyną.
Nati poprosiła o pomoc Fernando w poznaniu tożsamości ofiary. A on, jak zawsze w mig wziął się za rozwiązanie problemu.
Czekam z ogromną niecierpliwością na kolejny rozdział nie mogąc się go doczekać. 😊
Zołza to mało powiedziane! :D I jak ja mam teraz wytrzymać do kolejnego rozdziału w tej niewiedzy, no jak? :D ^^ Noo dobrze, jakoś się w tę cierpliwość uzbroję :D
OdpowiedzUsuńMoże i ja bym się zapisała do Nati na kurs gotowania? W sumie przydałoby mi się, coś tam umiem, no ale haha :D Ale dobrze, na razie Abril :D Nati cierpliwie wytłumaczyła piętnastolatce co i jak i Abril migusiem wszystko załapała :) A jaka była szczęśliwa ze swojego dzieła! Choć to mnie oczywiście nie dziwi ^^ I głupia nie jest, zauważyła, że z Alvaro jest coś nie tak haha :D A ten już, pierwsze co to musiał zapytać, czy mu mieszkania nie demolują, no co za :D Nie dziwię się Nati, że teraz każdy dotyk Alvaro wyzwala w niej takie emocje... ^^ Ale najważniejsze, że obiad wszystkim smakował i że sobie pojedli :D
Szalenie podobają mi się te zdjęcia Nati! <3 I nie dziwię się, że Abril tak pozytywnie na nie zareagowała :) I och, oczywiście że Alvaro również się spodobały i o mało co nam biedaczek nie wyszedł z siebie oglądając je :D Jego mina musiała wyrażać więcej niż tysiąc słów haha :D Zazdrość mu już uszami paruje! Wiadomo, że sam chciałby być na miejscu fotografa hihi ^^ I na nic tłumaczenia, że Gustavo jest gejem, on i tak wie lepiej :D Ich kłótnia była epicka, o ile tak można kłótnię nazwać haha :D Ale bez powodu by Nati takiej awantury nie zrobił! :D Ach i ta końcówka... Dlaczego oni musieli wejść w takim momencie? ^^ Nati, Alvaro jest zazdrosny, to chciał Ci przekazać haha! :D ^^
Nati przez przypadek wygadała się o ciąży Leire i cudem byłoby to gdyby ta banda się nie wygadała haha ^^ I te ich dyskusje, czy dziecko będzie Madridistą czy Rojiblanco, haha padłam :D Czas pokaże! ^^
Kolacja u rodziców Nati wspaniała! :D Rodzice w genialny sposób dowiedzieli się o tym, że Leire jest w ciąży i wspaniale tę wiadomość przyjęli... Zresztą nie mogło być inaczej :) Mała Niguez już daje o sobie znać w należyty sposób haha :D
Przemiana jaką Raquel przeszła pod wpływem Fernando jest przewspaniała :D Poznali się w naprawdę fantastyczny sposób, już sobie wyobrażam tę jej reakcję haha ^^ I Emilio również przyszedł na kolację z dziewczyną... Ciekawe, czy to coś poważnego ^^ Najważniejsze, że wszystko przebiegło w świetnej i rodzinnej atmosferze :) Nawet wzmianka Emilio o byciu ojcem chrzestnym niczego nie zepsuła haha :D
I najważniejsze! Nati poprosiła Fernando, aby dowiedział się kto jest jej ofiarą, a on tego dokonał w tempie błyskawicznym! No i ja się pytam, dlaczego skończyłaś w takim momencie? :D Ach, no nic... Czekam, czekam ^^
<33
Och, po dzisiejszym rozdziale to wręcz zołza do kwadratu! Najpierw przerywasz Alvaro, a teraz jeszcze Fernando? No wiesz ty co? Jak tak można? :p
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na next i rozwiązanie tych dwóch zagadek ;*
PS Wściekły Odriozola jest bardzo fajny :p Ciekawe jak zareaguje na wieść o tym, kim jest tajemnicza ofiara Nati .
Przerwałaś w takim momemcie 🙀 uduszę!!!
OdpowiedzUsuńDobra Nati jest prze agentką 😂 ale podpuściła Alvaro tymi zdjęciami. I to jeszcze specjlanie hahaha. Pewnie tylko czekała na jego reakcję i doczekała się takiej, jaką chciała 😆
Odriozola i scena zazdrości 😍 chociaż się powstrzymywał, to i tak wreszcie wybuchł! Najlepszy tekst, że gej to tez facet 😂 ale drama się tam wtedy rozgrywała, znaczy nie obrażam gei, ale wątpię, ze fotograf patrzył na Nati tak, jak nasz piłkarz. No miłość tutaj wisi w powietrzu i tyle. Alvaro jest zakochany w dziewczynie i nie dużo brakło, żeby jej to wyznał, ale im przerwano 🙈 fatalny obrót sprawy, ale pewnie zaskoczysz nas większą bombą, kiedy chłopak wyzna co czuje
Na to liczę!!!
Dobra te obiady u rodzinki są mistrzowskie. Jak wszyscy razem sie tam zbierają to ciężko byc spokojnym. Ja to tylko się śmieje, ale co sie stało?! Raquel przeprowadziła Fernando 😱 Emilio z dziewczyną!? No to jest szok!!!
Życzę dużo weny,
N
Ps: ja tez pamiętam, ze Emilio ma być chrzestnym 😘