poniedziałek, 22 października 2018

15. Samej pod kocem jest nudno.

W skupieniu spoglądałam na wzmagający się deszcz, który odbijał się od moich okien. Abril siedziała obok mnie z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach. Czekałam cierpliwie, aż dziewczyna choć trochę się uspokoi, aby w miarę racjonalnie wyjaśnić mi tą całą sytuację.

Nigdy mi tego nie wybaczysz. On też mi tego nigdy nie wybaczy! Bo to ja. To ja wysyłałam do Ciebie kwiaty!

Co jeśli chciała wziąć całą winę na siebie, aby oczyścić swojego brata z jakichkolwiek zarzutów? Bo w to, że Alvaro ją do tego zmusił, nie chciało mi się wierzyć. Ale ... ona wysyłająca mi bukiety? Przecież to było bez sensu!
- Alvaro wie, że tu jesteś? - spojrzałam na jej bladą twarz.
- Nie. - zaprzeczyła gwałtownie. - Nawet nie zauważył jak wyszłam. Ostatnio jest praktycznie nieobecny duchowo. Nie miałam odwagi powiedzieć mu prawdę. On mnie znienawidzi. - kolejna fala płaczu pojawiła się nie wiadomo skąd. - Ty także, prawda? - załkała.
- Po prostu mi to wyjaśnij, bo wydaje mi się to być absurdem.
- Przepraszam, myślałam że robię dobrze. - pokręciła głową. Niepewnie odłożyła kubek na szklany stolik, po czym potarła trzęsące się dłonie. - Zawsze byłaś dla mnie wzorem do naśladowania. Piękna, zawsze uśmiechnięta, profesjonalna ... po prostu idealna. Na początku nie miałam wręcz śmiałości, aby się do Ciebie odezwać. Zrobiłaś to sama, a ja poczułam się doceniona. Zauważyłaś mnie. - pociągnęła nosem. - Podsłuchałam Alvaro, który telefonicznie zamawiał bukiet dla Ciebie. Gdy padło Twoje imię i nazwisko, poczułam ogromną radość. Alvaro zasługuje na kogoś takiego jak Ty.
- On nie wie, że go podsłuchiwałaś?
- Również jesteś młodszą siostrą. Na pewno wiesz jak podsłuchiwać będąc niezauważalną. - uśmiechnęła się blado, co odwzajemniłam. - Gdy zobaczyłam Cię na jego prezentacji, pomyślałam że jesteś tam dla niego. Szczególnie, że uciekał wzrokiem w Twoją stronę. A potem ... nie robił nic, aby Cię zdobyć! - zirytowała się uroczo. - Przypomniałam sobie wówczas o bukiecie. Doszłam do wniosku, że on nie ma śmiałości, aby się o Ciebie starać. Że jesteś dla niego zbyt idealna. Więc zamówiłam  bukiet i wysłałam do Twojego domu, abyś podczas pobytu w Rosji nie zapomniała o wielbicielu. O nim.
- Ale Abril ...
- Tak, wiem. - przerwała mi. - Dopiero potem do mnie dotarło, że to było idiotyczne. Przecież wcale nie musiałaś połączyć tych wiadomości z Alvaro. Szczególnie, że się polubiliście i .... nie musiałby posuwać się już do czegoś takiego. Ale, kobiety lubią być zdobywane w taki romantyczny sposób.
- Dlatego przyszedł trzeci bukiet. - zauważyłam.
- Wiedziałam, że Alvaro będzie chciał się z Tobą zobaczyć po przedstawieniu. Dopłaciłam, prosząc kuriera, aby dał Ci bukiet w jego towarzystwie. Chciałam, żeby poczuł zazdrość i zaczął wreszcie działać. - szepnęła speszona pod nosem.
- Przeraziłaś go tym.
- Myślałam, że robię dobrze. A potem przyszłaś wściekła do naszego mieszkania i zaczęłaś na niego krzyczeć. Dotarło do mnie co narobiłam! Zniszczyłam wszystko. - ukryła twarz w dłoniach.
- I to dlatego wszystkie bukiety zostały zamówione przez osobę o nazwisku Odriozola. - podsumowałam. Kompletnie nie mieściło mi się to w głowie! Rozwiązanie było absurdalne, ale o dziwo prawdziwe. Szczególnie przerażona Abril, która odważyła się przyznać do wszystkiego.
- On Cię nie okłamał Nati. - szepnęła. - Chciał dobrze. Chciał, abyś najpierw go poznała. Żebyś zobaczyła to, jakim cudownym chłopakiem jest. To ja wszystko skomplikowałam. Nie proszę Cię o to, abyś mi wybaczyła. Wybacz jemu. - spojrzała na mnie ze łzami w oczach.
- Abril, wtrąciłaś się w nie swoje sprawy, ale chciałaś dobrze. - westchnęłam. - Nie mam zamiaru się na Ciebie gniewać, tym bardziej, że przyszłaś wyznać mi prawdę. Jednak Alvaro również zasługuje na wyjaśnienia.
- Nie spojrzę mu w oczy. - spuściła wzrok.
- Wybaczy Ci. - objęłam ją. Z ufnością wtuliła się w moje ramiona, na co z uśmiechem zaczęłam gładzić jej włosy. - Głuptasek z Ciebie, ale Alvaro Cię kocha. 
- Ciebie również. - szepnęła.
- Tak. - przytaknęłam. Po chwili jednak dotarł do mnie sens tych słów. Uchyliłam z wrażenia usta, a następnie uśmiechnęłam się szeroko. O Boże! Przecież on mnie kocha! - To mi musi wybaczyć! - zerwałam się z kanapy.
- Tobie? - zaśmiała się.
- Nawrzeszczałam na niego w nerwach, powiedziałam że nienawidzę ... uderzyłam! - przeczesałam nerwowo włosy. - Zostań tu Abril! - chwyciłam moje trampki, naciągając w szybkim tempie na swoje stopy. - Jest w mieszkaniu?! - zawołałam, lecz nawet nie czekając na odpowiedź, wybiegłam ze swojego lokum.
Alvaro mieszkał trzy ulice dalej. Nie było sensu zamawiać taksówki, a sama nie byłam posiadaczką samochodu. Byłam jednak tak zdesperowana, że rzuciłam się biegiem przez chodnik. Deszcz lał mi się na głowę, ale nie to w tym momencie było ważne. Kolejny raz adrenalina odebrała mi racjonalne myślenie.
Wyplułam wręcz płuca, gdy podbiegłam do odpowiedniej kamienicy. Podeszłam do domofonu, łapiąc łapczywie powietrze. Nacisnęłam energicznie odpowiedni guzik, czekając aż Alvaro się odezwie. Raz, drugi, trzeci ... zniecierpliwiona zrobiłam kilka kroków w tył i spojrzałam w górę. W jego mieszkaniu nie świeciły się światła. Nie mogłam mieć aż takiego pecha!
Nerwowo przeczesałam mokre włosy. Chciałam do niego zadzwonić, lecz z irytacją dostrzegłam, że mój telefon został w mieszkaniu. Usiadłam zrezygnowana na schodkach, pozwalając, aby deszcz nadal lał się po moich przemoczonych ubraniach. Było mi w tym momencie wszystko jedno!
- Nati?! - podniosłam gwałtownie głowę na dźwięk znajomego głosu. Dostrzegłam Alvaro, który wysiadał z samochodu z siatką zakupów z rękach. - Co Ty tu robisz?! Przecież leje jak z cebra!
Bez słowa zerwałam się ze schodków. Podbiegłam do niego, zarzucając swoje ręce na jego szyję, mocno się do niego przytulając. Zdezorientowany puścił siatkę i objął mnie swoimi ramionami.
- Jesteś cała mokra. - wyszeptał do mojego ucha.
- Czy to ma w tym momencie jakiekolwiek znaczenie? - spytałam, odrywając się od niego na minimalną odległość. Dostrzegłam na jego policzku małe zadrapanie, ślad mojego uderzenia. Trzęsącą się dłonią dotknęłam tego miejsca, a następnie ucałowałam z czułością. - Przepraszam. Tak bardzo Cię za to przepraszam.
- To też nie ma żadnego znaczenia. - szepnął.
- Ma. - jęknęłam. - Nigdy sobie tego nie wybaczę.
- Ale ja Ci wybaczam. Oczywiście pod warunkiem, że wejdziesz do mojego mieszkania i przebierzesz się w coś suchego. - poprosił. Pokręciłam przecząco głową. - Nati, będziesz chora!
- Nie kłamałeś. - zignorowałam jego słowa. - Nie oszukałeś mnie. Rozumiem też dlaczego nie powiedziałeś mi o pierwszym bukiecie. W sumie, dobrze zrobiłeś. Od razu wyobraziłabym sobie nie wiadomo co. Bo taka już jestem! Wmawiam sobie różne rzeczy, a potem płacę za nie wysoką cenę. - jęknęłam zażenowana. - Pokazałeś mi swoją prawdziwą twarz. Swoje życie.  Bez całej tej romantycznej otoczki! Z każdym dniem zakochiwałam się w Tobie co raz bardziej, a gdy to do mnie dotarło, przeraziłam się, że traktujesz mnie jedynie jako przyjaciółkę.
- Nigdy nie byłaś dla mnie jedynie przyjaciółką.
- Teraz to wiem, ale gdy mnie odepchnąłeś ... poczułam się okropnie! Na początku sądziłam, że nie podobam Ci się jako kobieta. - chciał zaprzeczyć, jednak mu przerwałam. - Wiem Alvaro. Chciałeś mieć pewność, że jestem w pełni świadoma tego co robię. Zareagowałam zbyt emocjonalnie, ale sama myśl, że mnie odrzuciłeś ... to zabolało. Jednak jak mogę mieć o to pretensje, skoro zachowałeś się jak porządny facet?
- Porządny facet nie ma łatwego życia. - uśmiechnął się.
- Gdy Fernando powiedział, że to Ty jesteś nadawcą bukietów ... poczułam się oszukana. Miałam wrażenie, że to wszystko było kłamstwem. Że znów sobie coś wmówiłam! - pociągnęłam nosem. - Wiedziałam, że w Twoim przypadku jakiegokolwiek rozczarowania nie przyjmę dobrze. Bo ... zależy mi na Tobie jak na nikim innym. I teraz wiem, że jest to prawdziwe. Że to nie jest kolejne zadurzenie nastolatki.
- Nati, ale ja nadal nie znalazłem dowodu na to że ...
- To już nie ma znaczenia. Prawda wyszła na jaw. - pogładziłam jego policzek.  - Zresztą, to wcale nie zmieniło faktu, że ja ...
- Kocham Cię. - przerwał mi z uśmiechem. Spojrzałam na niego zaskoczona. - Chciałem to powiedzieć pierwszy. - dodał niewinnie. Zaśmiałam się wtulając mocniej w jego ramiona.
- Ja Ciebie też kocham.
- Skoro mnie kochasz, to natychmiast masz się znaleźć na górze. - rozkazał, jednak z jego twarzy nie schodziło rozbawienie. - Nie ma na Tobie nic suchego.
- Chciałam być romantyczna. - wywróciłam oczami.
- Romantyczny to będzie Twój zaczerwieniony nosek. - cmoknął mnie w sam jego czubek. Uśmiechnęłam się szeroko, ponieważ ten gest sprawił mi ogrom przyjemności. - Na górę Butragueño!
- Ugh, mówiłam Ci już że jesteś terrorystą? - mruknęłam odwracając się na pięcie. Postawiłam nogę na pierwszym schodku, jednak niespodziewanie Alvaro chwycił mnie za łokieć i odwrócił w swoją stronę. Zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować, poczułam jego usta na swoich. Nie sądziłam, że pocałunek może wzbudzić w człowieku aż takie emocje. Motyle w brzuchu oraz żar, który w sobie poczułam, to nic w porównaniu do szczęścia, które ogarnęło moje serce.

Musisz czuć, że to ten jedyny. Twoje serce ma walić jak oszalałe!

To prawda, że byłam przemoczona do ostatniej nitki. Zrozumiałam to, gdy weszliśmy do mieszkania. Ciepło, które przyjemnie ogarnęło moje ciało, wywołało również dreszcze. Posłusznie udałam się do pokoju Abril, gdzie pozwoliłam sobie pożyczyć bieliznę oraz leginsy.
- Alvaro, mógłbyś dać mi swoją bluzę albo koszulkę? - po wypowiedzeniu tego pytania, stanęłam jak wryta na widok jego półnagiego ciała. Stał na środku swojej sypialni jedynie w dresowych spodniach. Dopiero miał zamiar założyć na siebie koszulkę. Speszona odwróciłam wzrok, co wywołało jego uśmiech.
- Weź sobie coś z szafy. - kiwnął głową. Swoją drogą wyglądał genialnie w mokrych włosach. Uważnie zlustrowałam półki, będąc pod wrażeniem porządku jaki na nich panował. Wstyd się przyznać, ale moje ciuchy przypominały skupisko siana w szafie. Sięgnęłam po pierwszą lepszą koszulkę i bluzę.
- Mogę? - spytałam nieśmiało, machając meczowymi skarpetkami.
- Wiesz doskonale, że mam ich mnóstwo. - zaśmiał się. - Bierz co Ci się podoba i zmykaj zdjąć z siebie te przemoczone ciuchy. Są wręcz do Ciebie przyklejone. - zmierzył mnie zaniepokojonym wzrokiem.
Dopiero w łazienkowym lustrze dostrzegłam swój fatalny wygląd. Typowa zmokła kura! Z radością dostrzegłam suszarkę Abril, którą natychmiast wykorzystałam do ogarnięcia włosów. Gorzej było z ciuchami. One na prawdę przykleiły się do mojego ciała!
- Myślałem, że wciągnął Cię łazienkowy potwór. - zauważył rozbawiony Odriozola, gdy stanęłam w progu salonu. Poklepał miejsce obok siebie, gdzie czekał na mnie cieplutki kocyk. Z uśmiechem usiadłam na kanapie. Błyskawicznie w moich dłoniach pojawił się kubek z gorącą herbatą. - Pij.
- Ty też zmokłeś.
- To nic w porównaniu z Tobą. - westchnął. Chciałam zaprzeczyć, jednak stanowczo wskazał na kubek. Dla świętego spokoju upiłam łyk, który przyjemnie rozgrzał mnie od środka. - A teraz mi powiedz kto to, skoro nie ja. I dlaczego mam wrażenie, że ma to związek z Abril, która nieoczekiwanie zniknęła z mieszkania.
Powoli, słowo po słowie, opowiedziałam mu całą historię. Był nie mniej zaskoczony niż ja. Domyśliłam się, że w życiu nie postawiłby na własną siostrę. Zresztą, to nadal brzmiało jak absurd! Na koniec przetarł dłońmi zmęczoną twarz i wstał z kanapy. Podszedł do okna, wpatrując się ze skupioną miną w deszcz.
- Alvaro, nie bądź na nią zły. - poprosiłam.
- Jak Ty to sobie wyobrażasz? - prychnął, nawet na mnie nie patrząc. - Mam jej to odpuścić? Udać, że nic się nie stało?
- Chciała dobrze. - wstałam podchodząc do niego. - Ma tylko piętnaście lat. Bierze na serio wszystko to, co zobaczy w serialach dla nastolatków albo przeczyta po kryjomu w romansach dla dorosłych. Przynajmniej ja taka byłam. - wzruszyłam niewinnie ramionami. - Przyznała się do wszystkiego.
- Tobie, nie mi.
- Bo się boi. - objęłam go od tyłu rękoma, przytulając się do pleców. - Popatrz na to z pozytywnej strony. Gdyby nie ta cała sytuacja, nadal kręcilibyśmy się wokół siebie niczym ziemia wokół słońca. W życiu nie odważyłabym Ci się powiedzieć tego wszystkiego. Pomijając to, że Cię skrzywdziłam. - szepnęłam.
- Zapominamy o tym, tak? - odwrócił się do mnie z uśmiechem.
- Ja nie zapomnę. - mruknęłam. Chwycił swoimi dłońmi moją twarz i z czułością pocałował usta. - A co z Abril? Zapomnisz o tym, co zrobiła?
- Najpierw z nią poważnie porozmawiam. - oznajmił. Oburzona uchyliłam usta, jednak uciszył mnie jednym spojrzeniem. - Rozumiem, że obudziła się w Tobie mamusia, która kocha swoje dzieci, ale ktoś musi być złym policjantem. Zazwyczaj jest to tatuś.
- Coś wyrośnięte to nasze dziecko. - zauważyłam.
- Pod koc Butragueño. - zaśmiał się.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że mówisz do mnie jak Saul do Leire? - mruknęłam. - Po za tym, samej pod kocem jest nudno. - dodałam posłusznie siadając na kanapie.
- A kto powiedział, że będziesz pod tym kocem sama? - zapytał, stojąc nade mną. Z szerokim uśmiechem zrobiłam mu miejsce, które błyskawicznie zajął, po czym wyciągnął swoje ręce w moją stronę. Z przyjemnością wtuliłam się w jego ramiona, okrywając nas cieplutkim pledem. - Została u Ciebie?
- Tak. - przytaknęłam. - Wysłałam jej wiadomość.
- Powiedziałaś, że zostajesz u mnie na noc?
- A zostaję? - rozbawiona uniosłam brew ku górze.
- Pomyślmy. - przybrał swoją minę filozofa, która była niezwykle pociągająca. - Po przemoczeniu do ostatniej suchej nitki, potrzebujesz stałego ciepła. A czy jest coś lepszego od takiego grzejniczka jak ja?
- Zdecydowanie nie.
- A po za tym. - wyszeptał z ustami blisko moich. - Skoro najpiękniejsza i najwspanialsza dziewczyna na świecie odwzajemnia moje uczucia, to nie pozostaje mi nic innego jak scałować jej słodkie usta. - zachichotałam na te słowa, lecz dość szybko mnie uciszył. Z szalenie bijącym sercem odwzajemniłam ten gest, głaszcząc jego policzek. Alvaro w subtelny sposób rozchylił moje usta i połączył nasze języki w namiętnym tańcu. Sama już nie wiedziałam, czy płonęłam z powodu jego pieszczot czy stanu podgorączkowego. Przywarłam do niego jeszcze mocniej, chcąc nareszcie nacieszyć się jego obecnością. Ale tylko na krótką chwilę ...
- Apsik! - kichnęłam odrywając się od niego i zakrywając nos dłońmi. Alvaro roześmiał się w głos, a ja speszona jedynie przeprosiłam.
- Na zdrowie. - przyłożył usta do mojego czoła. - Uciekaj do łóżka. Zaraz do Ciebie przyjdę, tylko znajdę coś na gorączkę.
- Ale ... zarazisz się. - mruknęłam.
- Doprowadziłaś się do tego stanu dla mnie, więc moim obowiązkiem jest zaopiekować się Tobą.

 *

- Byłaś grzeczna w tym roku?! - zawołała Maite, stojąc nad moim łóżkiem niczym kat. Na głowie miała czapkę Świętego Mikołaja, a w rękach dwie papierowe torby z nadrukowanymi reniferami. - Ciocia Maite ma prezenty!
- Ho ho ho ... - zakaszlałam.
- Aleś się załatwiła. - zacmokała z dezaprobatą. - Mamusia nie mówiła, że nie wolno całować się w deszczu? - odłożyła torby na stolik nocny, po czym z impetem władowała się obok mnie.
- Pani Mikołajowo, byłam grzeczna. - uśmiechnęłam się niewinnie, wtulona w poduszkę. Byłam już dużą dziewczynką, ale prezenty to prezenty!
- Reniferku Rudolfie, miałaś niegrzeczne myśli związane z Odriozolą. - trąciła mój zaczerwieniony nosek.
- I co w związku z tym?
- W związku z tym ... - chwyciła jedną z toreb. - ... wygrałam w studenckim konkursie bony na zakupy w sklepie Victoria's Secret! Oczywiście jako najlepsza przyjaciółka na świecie, która zna Twój rozmiar, wybrałam jeden komplet dla mnie, a drugi dla Ciebie! - podekscytowana pomachała mi przed oczami białą bielizną. - Boski, prawda? Kolor wybrałam pod Alvaro.
- O mój Boże. - zażenowana schowałam twarz w poduszce.
- Fakt, to facet. Nawet nie zwróci na to uwagi tylko ...
- Maite!
- Błagam Cię Nati, potem to sobie paraduj przed nim w bokserkach w misie! - wywróciła oczami. Zakryłam swoje własne dłonią, nie chcąc nawet tego słuchać. - A wiesz, co jest najlepsze? - przysunęła się do mnie. - Alejandra z Nachito dorwali się do tych toreb i oczywiście wszystko dokładnie pooglądali. Chciałabyś widzieć minę mojego brata, gdy znalazł małego przykładającego biustonosz do siebie bo mamusia też tak robi! - zaśmiała się w głos.
- Powiedział że Cię zabije? - spojrzałam na nią rozbawiona.
- Najpierw spytał po co mi seksowna bielizna, skoro nie jestem mężatką. Ich nadopiekuńczość mnie po prostu dołuje!
- Dlaczego tylko mężatki mogą nosić seksowną bieliznę? - mruknęłam marszcząc czoło.
- Czasami mam wrażenie, że Nacho i Maria czekali z pewnymi sprawami do ślubu. - westchnęła ciężko, spoglądając w sufit.
- Błagam Cię, byli ze sobą dziesięć lat zanim się pobrali. Po za tym, nie zmuszaj mnie do wyobrażenia sobie takiej sytuacji z nimi w roli głównej - pisnęłam waląc ją poduszką.
- Ugh, to było okropne!
- Twoje wizje są okropne!
 - Dobra, koniec! - zarządziła. - Bądźmy teraz poważne. - spojrzałam na nią z politowaniem, lecz nie odezwałam się ani słowem. - Jesteście oficjalnie razem?
- Umm takie stwierdzenie nie padło pomiędzy nami.
- Ta bielizna nie potrzebuje potwierdzenia. - wyszczerzyła się machając kompletem.
- Miało być poważnie! - trzepnęłam ją po ręce. - Koniec ze spieszeniem się z czymkolwiek. Cieszę się każdym momentem z nim. Nie będę nic planować, chociaż ta bielizna jest piękna. Może ... kiedyś. - szepnęłam.

***

A teraz tak na poważnie ... kto stawiał na Abril? :) Oczywiście mam na myśli wcześniejsze rozdziały, bo po poprzednim kilka z was dodało dwa do dwóch.

Powiem wam szczerze, że w głowie miałam kilka wersji, ale w żadnej z nich Alvaro nie miał być ofiarą. Bo to byłoby za proste. On to miał jedynie rozpocząć :)



5 komentarzy:

  1. A to Ci Abril! W życiu bym się nie spodziewała, że to akurat ona stoi za tymi bukietami... Znaczy może po przeczytaniu poprzedniego rozdziału coś ruszyło w mojej mózgownicy, ale i tak szok!
    Ale podziwiam ją, że miała odwagę przyjść do Nati i wyznać jej całą prawdę :) Na pewno nie było jej łatwo i było jej głupio, ale jak Nati mogła się na nią pogniewać? Chciała dobrze, chciała pomóc bratu i miała dobre intencje... A to, że troszkę przy tym wszystko skomplikowała to inna sprawa haha :D Niby młodsza siostra, a od razu zauważyła, co się święci! Mam nadzieję, że przez to Alvaro potraktuje ją łagodnie hihi ^^
    Nati jak oparzona zerwała się z kanapy i pognała do mieszkania Alvaro, aby mu wszystko wyznać... Oczywiście chwilę musiała na niego czekać i to w dodatku w takim deszczu! Ale przecież uparciuch jeden musiał od razu wszystko mu wyjaśnić, niż wejść do ciepłego mieszkanka haha. Ala ta scena w deszczu miała swój urok! <3 I nareszcie oboje wyznali sobie swoje uczucia *_* A jakże, że się kochają! Inaczej być nie mogło ^^ Nati poczuła przy Alvaro to, co miała poczuć przy tym jedynym, więc... <3 Bardzo to było urocze, jak się nią opiekował w mieszkaniu :) Zadbał jak należy, pożyczył swoje ubrania, zrobił ciepłą herbatkę i ofiarował kocyk. No ideał! No, dobrze, że wszedł z Nati pod ten kocyk, bo samej to faktycznie nudno haha. A nawet jeśli się odrobinę zarazi... Czegóż to się nie robi dla miłości ^^ No i tak, jak wspomniałam wcześniej... Mam nadzieję, że nie będzie zrobił Abril żadnych wyrzutów, czy coś :) Najważniejsze jest to, że sprawa została wyjaśniona i że są razem! :D
    Hahaha Maite! :D Prezent idealny, wręcz strzał w dziesiątkę! Jestem pewna, że Alvaro będzie zachwycony, gdy kiedyś zobaczy Nati w tej bieliźnie ^^ Hahaha, w końcu kolor wybrany specjalnie pod niego! :D Nachito i Alejandra! Uwielbiam haha :D <3 Oczywiście, że musieli obejrzeć prezenty, no bo jak inaczej ^^
    <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, świetnie to wymyśliłaś! Cieszę się, że wszystko wyszło na jaw i czekam na dalszy ciąg. Odriozola jest taaaaki słodki. Ale brakuje mi trochę szaleństwa kilku piłkarzy 😂
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja postawiłam na Abril dopiero rozdział temu 😕 gratuluję świetnego pomysłu!
    Ogolnie to bedzie chyba mój ulubiony rozdział 😁 wszystko się świetnie wyjaśniło i to jeszcze tak romantycznie...deszcz i te mokre ciuchy o ho ho
    Nati i Alvaro w końcu razem 😍! Mistrzostwo świata, oni do siebie strasznie pasuja i uwazam, ze braciszek powinien podziękować za wszystko swojej młodszej siostrze 😜
    Maite Mikolajka jahahaha ale ten fragment był śmieszny, prawie sie popłakałam 😂 ale super przyjaciółka, tez bym chciała taki prezent he he he
    Mam nadzieję, że bielizna zostanie doceniona i wykorzystana w słusznej sprawie 😉
    Pozdrawiam i czekam na ciag dalszy (ba mam nadzieję, ze to jeszcze nie koniec)
    N

    OdpowiedzUsuń
  4. Do momentu poprzedniego rozdziału, w życiu bym nie pomyślała, że to Abril stoi za tym wszystkim... Nieźle sobie to wykombinowała i choć nie było to najrozsądniejsze z jej strony. Nie dziwię się Nati, że nie potrafiła się na nią gniewać. W końcu dziewczyna chciała dobrze. Chciała, aby jej brat był szczęśliwy z osobą, w której się zakochał. Koniec końców jej plan się powiódł i Nati zeszła się z Alvaro. Strasznie się z tego cieszę! :D W końcu ta dwójka idealnie do siebie pasuje.
    Dlatego mam nadzieję, że Alvaro nie będzie się długo złościł na siostrę i trochę jej odpuści. Dobrze, że Abril ma przynajmniej po swojej stronie Nati, która już umiejętnie przekabaci Alvaro. ;)
    Moment spotkania Nati z Alvaro był ogromnie romantyczny. Ten padający deszcz i ich dwójka, nareszcie wszystko sobie wyjaśniająca i wyznająca swoje uczucia. <3 Po prostu uwielbiam ten moment.
    Dalsze wydarzenia także były bardzo urocze. Opiekuńczy Alvaro zadbał o Natalię i starał się jak mógł, aby się nam nie rozchorowała. Jak tu go nie kochać? Oby teraz układało się im, jak najlepiej. Obydwoje w pełni zasługują na szczęście. Choć wciąż nie daje mi spokoju fakt tego stażu i tego, czy nie wpłynie negatywnie na dalszą relację Nati z Alvaro.
    Maite i jej prezenty... Haha Taka przyjaciółka to prawdziwy skarb. Prezent wprost idealny! Alvaro chyba będzie jej musiał kiedyś podziękować. :D Oczywiście o ile Nati zdecyduje się na skorzystanie z podarunku Maite. Na razie stawia na spokój i powolny rozwój sytuacji, co popieram. Niech cieszą się byciem ze sobą i czerpią radość z tego uczucia, które ich spotkało. No i niech Alvaro potwierdzi Nati, że są ze sobą. Aby nie było żadnych niedomówień.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń

  5. Na początku strasznie chcę Cię przeprosić za to, że komentuję dopiero teraz. Niestety ostatni tydzień był dla mnie kompletnie szalony, rozdział czytałam w biegu między jednym autobusem, a drugim i dopiero dzisiaj znalazłam te kilka minut, by go skomentować.
    Czyli Natola miała racje! Przyznam, że jej teoria była bardzo logiczna, choć ja spodziewałam się czegoś bardziej dramatycznego. Ale cieszę się, że jednak przeczucie się nie sprawdziło. I z ręką na sercu przyznam, że przy poprzednich rozdziałach nawet przez myśl mi nie przeszło, że to może być Abril. Po prostu wydawała mi się zbyt odległa od tego wszystkiego.
    I choćbym bardzo chciała, to nie potrafię się na nią gniewać. Kurczę, ona naprawdę chciała dobrze. Chciała by brat znalazł miłość swojego życia, by był szczęśliwy. `pewnie miała w głowie jakieś wyobrażenie romantycznej historii. A to, że nastolatki czerpią wiedzę o życiu z filmów, to nie ich wina.
    Dobrze, że Natalia nie była zbyt długo zła na Abril. W ogóle uważam, że tu się świat pomylił — Natalia powinna być starszą siostrą, nie młodszą.
    No i nie powinna obwiniać się o to, jak potraktowała Alvaro. Działała pod wpływem emocji, uczuć. Tego typu reakcji się nie kontroluje.
    I w pewien pokrętny sposób Abril osiągnęła swój cel. Alvaro i Natalia w końcu wyznali sobie miłość! Nareszcie! Już myślałam, że się tego nie doczekamy. Krążyli wokół siebie jak głupi, pokrętnie uważając, że to drugie nie czuje tego samego. Na szczęście w końcu wyznali sobie prawdę i mogą żyć długo i szczęśliwie.
    Alvaro jest taki uroczy, gdy martwi się o Nat. To jak ją przytulał, to jak dbał, by się nie przeziębiła… no ideał nie chłopak!
    Szkoda tylko, że jego starania poszły na marne xd Biedna Nat, jak można się tak tuż przed świętami pochorować. Przecież to skandal!
    Maite jak zwykle rozwaliła system. Bielizna? Serio? Ja rozumiem, że trzeba dbać o przyrost naturalny w Hiszpanii, ale chyba bez przesady.
    No, ale liczę, że prezent się przyda xd
    Ode mnie na dzisiaj to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń